Rozdział 47 - Mały jest ten świat (2)
Tłumacz: Seft-chan
– Tsk, co jest takiego wspaniałego w klanie Qing Yun. Nie warto nawet o nich wspominać. – głos pełen pogardy dobiegł z boku Jun Wu Xie.
Gdy odwróciła się i zobaczyła zaniedbanego młodzieńca mamroczącego pod nosem, przeżuwającego źdźbło liścia bambusa z rękami za głową. Rzucił pogardliwe spojrzenie otaczającemu tłumowi, który podziwiał Bai Yun Xian.
Powiedział to bardzo cicho, ale Jun Wu Xie zdołała usłyszeć, co powiedział.
Kiedy młodzieniec napotkał spojrzenie Jun Wu Xie, uśmiechnął się do niej i roześmiał.
– Czy nie mówiłem, że nie interesują mnie mikstury? Oczywiście nie będę też zainteresowany klanem Qing Yun.
Młodzieniec próbował to wyjaśnić, jednak Jun Wu Xie nie zwracała na niego uwagi, kiedy przechodziła obok niego.
Bezradnie zaśmiał się sam do siebie i nie powiedział nic więcej.
– Na co chcesz wymienić te dwa Duchowe Klejnoty i dziewięć Wschodnich Pereł? – gdy Mo Xuan Fei zobaczył uśmiech na twarzy swojej ukochanej, zdecydował się na nią zaszaleć.
Kiedy Mo Xuan Fei przywiózł Jun Wu Xie do Miasta Duchów, nie wydał ani jednej złotej monety. Przeszli tylko kilka ulic i wrócili.
Teraz, mając u boku Bai Yun Xian, był znacznie hojniejszy.
Starzec spojrzał na Mo Xuan Fei, wypuścił trochę dymu z fajki i powiedział od niechcenia.
– Przyjmuję tylko mikstury.
Mo Xuan Fei był lekko zaskoczony.
Jako Drugi Książę narodu widział najrozmaitsze skarby i miał dostęp do dużej ich części. Jednak pod względem postępu medycznego i mikstur Królestwo Qi nie było tak rozwinięte, jak jego odpowiedniki i był to jeden z obszarów, w których miało braki. Wszystkie cenne mikstury i eliksiry były zamknięte w oddzielnym skarbcu, do którego nie miał dostępu.
– Wymienię go z tobą na jadeit. – Mo Xuan Fei skontrował.
Nie chciał stracić twarzy przed Bai Yun Xian, kiedy od niechcenia wyjął kawałek delikatnego jadeitu, prawie tak duży, jak jego dłoń. Ten jadeit był rzeczywiście rzadkim skarbem. Mo Xuan Fei był zdeterminowany, by zaimponować Bai Yun Xian.
Niestety, starzec nie zadał sobie nawet trudu, by na to zerknąć i dalej palił fajkę.
Było jasne, że nie jest zainteresowany. Gdyby to wydarzyło się w Królewskim Mieście, kto odważyłby się obrazić Mo Xuan Fei i nie pokazać mu twarzy? Był dostojnym księciem i rzeczywiście chciał coś od ciebie kupić, a to oznaczało, że postawił cię przed sobą i samo to powinno być największym zaszczytem. Jeśli nie zastosowałeś się, strażnicy zdemontują stragan i osobę wtrącą do lochu.
Ale to było Miasto Duchów.
Chociaż zostało otwarte pod Królewskim Miastem, nie było własnością Królestwa Qi. Został otwarty i zarządzany przez osobę o tajemniczym pochodzeniu, która miała krzepkich strażników w maskach pilnujących porządku na rynku. To było naprawdę wyjątkowe miejsce, które było ukryte z dala od głównego strumienia, ale z tymi strażnikami nie można było sobie żartować. Bez względu na to, co sprzedajesz nikt nie przeszkadza. Jeśli jednak ktoś chce narobić kłopotów, nie dopasowując się do handlu, strażnicy natychmiast go wyrzucą.
Byli też tacy, którzy próbowali płatać brudne figle, byli „wypraszani” i mieli zakaz powrotu do Miasta Duchów. Była to polityka zerowej tolerancji dla mącicieli.
Kiedyś syn premiera został wyrzucony na ulicę i zhańbił całą rodzinę. Jednak premier nie odważył się wywołać żadnych kłopotów w Mieście Duchów i cierpiał w milczeniu, udając, że taki incydent nigdy się nie wydarzył.
Od tego czasu ludzie wiedzieli, że osobistość stojąca za Miastem Duchów musi pochodzić z potężnego środowiska i nikt nie odważył się ponownie zadzierać nosa.
Jeśli chodzi o Mo Xuan Fei, nie wiedział, kto dokładnie stał za Miastem Duchów, ale wiedział, że był to ktoś, kogo nie mógł obrazić. Jeśli by to zrobił, może skończyć z tym samym skutkiem, co syn premiera!
Gdy odwróciła się i zobaczyła zaniedbanego młodzieńca mamroczącego pod nosem, przeżuwającego źdźbło liścia bambusa z rękami za głową. Rzucił pogardliwe spojrzenie otaczającemu tłumowi, który podziwiał Bai Yun Xian.
Powiedział to bardzo cicho, ale Jun Wu Xie zdołała usłyszeć, co powiedział.
Kiedy młodzieniec napotkał spojrzenie Jun Wu Xie, uśmiechnął się do niej i roześmiał.
– Czy nie mówiłem, że nie interesują mnie mikstury? Oczywiście nie będę też zainteresowany klanem Qing Yun.
Młodzieniec próbował to wyjaśnić, jednak Jun Wu Xie nie zwracała na niego uwagi, kiedy przechodziła obok niego.
Bezradnie zaśmiał się sam do siebie i nie powiedział nic więcej.
– Na co chcesz wymienić te dwa Duchowe Klejnoty i dziewięć Wschodnich Pereł? – gdy Mo Xuan Fei zobaczył uśmiech na twarzy swojej ukochanej, zdecydował się na nią zaszaleć.
Kiedy Mo Xuan Fei przywiózł Jun Wu Xie do Miasta Duchów, nie wydał ani jednej złotej monety. Przeszli tylko kilka ulic i wrócili.
Teraz, mając u boku Bai Yun Xian, był znacznie hojniejszy.
Starzec spojrzał na Mo Xuan Fei, wypuścił trochę dymu z fajki i powiedział od niechcenia.
– Przyjmuję tylko mikstury.
Mo Xuan Fei był lekko zaskoczony.
Jako Drugi Książę narodu widział najrozmaitsze skarby i miał dostęp do dużej ich części. Jednak pod względem postępu medycznego i mikstur Królestwo Qi nie było tak rozwinięte, jak jego odpowiedniki i był to jeden z obszarów, w których miało braki. Wszystkie cenne mikstury i eliksiry były zamknięte w oddzielnym skarbcu, do którego nie miał dostępu.
– Wymienię go z tobą na jadeit. – Mo Xuan Fei skontrował.
Nie chciał stracić twarzy przed Bai Yun Xian, kiedy od niechcenia wyjął kawałek delikatnego jadeitu, prawie tak duży, jak jego dłoń. Ten jadeit był rzeczywiście rzadkim skarbem. Mo Xuan Fei był zdeterminowany, by zaimponować Bai Yun Xian.
Niestety, starzec nie zadał sobie nawet trudu, by na to zerknąć i dalej palił fajkę.
Było jasne, że nie jest zainteresowany. Gdyby to wydarzyło się w Królewskim Mieście, kto odważyłby się obrazić Mo Xuan Fei i nie pokazać mu twarzy? Był dostojnym księciem i rzeczywiście chciał coś od ciebie kupić, a to oznaczało, że postawił cię przed sobą i samo to powinno być największym zaszczytem. Jeśli nie zastosowałeś się, strażnicy zdemontują stragan i osobę wtrącą do lochu.
Ale to było Miasto Duchów.
Chociaż zostało otwarte pod Królewskim Miastem, nie było własnością Królestwa Qi. Został otwarty i zarządzany przez osobę o tajemniczym pochodzeniu, która miała krzepkich strażników w maskach pilnujących porządku na rynku. To było naprawdę wyjątkowe miejsce, które było ukryte z dala od głównego strumienia, ale z tymi strażnikami nie można było sobie żartować. Bez względu na to, co sprzedajesz nikt nie przeszkadza. Jeśli jednak ktoś chce narobić kłopotów, nie dopasowując się do handlu, strażnicy natychmiast go wyrzucą.
Byli też tacy, którzy próbowali płatać brudne figle, byli „wypraszani” i mieli zakaz powrotu do Miasta Duchów. Była to polityka zerowej tolerancji dla mącicieli.
Kiedyś syn premiera został wyrzucony na ulicę i zhańbił całą rodzinę. Jednak premier nie odważył się wywołać żadnych kłopotów w Mieście Duchów i cierpiał w milczeniu, udając, że taki incydent nigdy się nie wydarzył.
Od tego czasu ludzie wiedzieli, że osobistość stojąca za Miastem Duchów musi pochodzić z potężnego środowiska i nikt nie odważył się ponownie zadzierać nosa.
Jeśli chodzi o Mo Xuan Fei, nie wiedział, kto dokładnie stał za Miastem Duchów, ale wiedział, że był to ktoś, kogo nie mógł obrazić. Jeśli by to zrobił, może skończyć z tym samym skutkiem, co syn premiera!