wtorek, 5 stycznia 2021

Soul Land - Rozdział 1

 Rozdział 1 - Kontynent Dusz, Tang San z Innego Świata

Tłumacz: Gin
Korekta: Pantsu, Seft-chan


Część 1

Kontynent Dusz, południowy wschód Cesarstwa Niebiańskiego Dou, prowincja Fasinuo.

Wioska Świętego Ducha. Bazując tylko na jej nazwie, może wydawać się zadziwiającą osadą. Ale w rzeczywistości jest to jedynie jedna wioska licząca 300 domów leżąca na południe od miasta Nuoding. Źródłem tej nazwy była legenda, według której 100 lat temu Mistrz Duchów rangi Duchowego Mędrca urodził się właśnie tutaj. Ta legenda była źródłem dumy całej wioski.

Wokół wioski Świętego Ducha znajdowały się ogromne połacie terenu uprawnego, gdzie hodowano zboże i warzywa, które następnie trafiały do miasta Nuoding. Nuoding znajdowało się w centrum prowincji Fasinuo i mimo że nie można go nazwać bardzo dużym miastem, znajdowało się ono na granicy z innym krajem, dlatego kupcy z obu wielkich Cesarstw chętnie do niego przybywali. W konsekwencji tego miasto rozkwitło i pospólstwo w okolicznych wioskach miało lepsze warunki bytu, niż w innych regionach cesarstwa.

Słońce ledwie pojawiło się na horyzoncie. Daleko na wschodzie niebo zabarwiło się bladym kolorem świtu. Na małym, stu metrowym wzgórzu znajdującym się niedaleko wioski Świętego Ducha można było zobaczyć niewielką sylwetkę.

Było to zaledwie 6-letnie dziecko. Widać było, że każdego dnia znosił ciepłe słońce. Jego skóra nabrała zdrowego koloru pszenicy. Krótkie, czarne włosy były ładnie ułożone, a jego ubrania mimo swojej prostoty były czyste.

Dla dziecka w takim wieku wdrapanie się na stu metrowe wzgórze musiało być wyzwaniem, ale co dziwne, gdy dotarł na szczyt, jego twarz nie była ani trochę czerwona, nie dostał też zadyszki. Wydawał się zadowolony z siebie.

Chłopiec usiadł na szczycie, jego oczy niezłomnie spoglądały w kierunku wschodnim, gdzie niebo stopniowo stawało się jaśniejsze. Zaczął powoli wdychać przez nos powietrze i wydychać je przez usta. Ten ciąg wdechów i wydechów był wspaniałym cyklem.

Podczas tego procesu jego oczy otworzyły się szeroko. Niewyraźny ślad fioletowego Qi wydawał się błyskać w świetle jaśniejącego świtu na horyzoncie. Bez skupionego wzroku i koncentracji nie dałoby się go zauważyć.

Po pojawieniu się fioletowego Qi chłopiec był tak skupiony, że nie wydychał już nawet powietrza, jedynie lekko i powoli wciągał je. Jednocześnie jego wzrok wbił się w migoczące, fioletowe światło.

To fioletowe Qi nie wytrzymało długo; kiedy wschodnie słońce zupełnie już pojawiło się na horyzoncie, nie pozostał po nim ani żaden ślad.

Dopiero wtedy razem z długim wydechem wypuścił z siebie wewnętrzne, mętne Qi i powoli zamknął oczy. Białe Qi wypłynęło z jego ust, jak rozwijający się jedwab, po czym powoli zniknęło.

Po długiej chwili chłopiec znowu otworzył oczy. W jego oczach, być może przez to nieczyste, fioletowe Qi, pojawił się przebłysk fioletowego światła. Mimo że ten fiolet szybko znikł jego istnienie było wyraźne.

Chłopiec wydał z siebie przygnębione westchnienie, a na jego twarzy pojawiła się zniechęcona mina nie pasująca do jego wieku, po czym powiedział do siebie.

– To wciąż nie jest możliwe. Nadal nie jestem w stanie przebić się przez pierwszą, poważną granicę techniki Tajemniczych Niebios. Minęły już pełne trzy miesiące, więc czemu otrzymuję taki rezultat? Nawet Fioletowe Oko Demona polegające na fioletowym Qi ze wschodu, które mogę trenować tylko wczesnym porankiem pokazuje lepsze postępy. Jeśli nie przebiję się w Tajemniczych Niebiosach, to Tajemnicze Jadeitowe Dłonie również nie będą w stanie się rozwinąć. Kiedy oryginalnie kultywowałem do granicy między pierwszą, a drugą rangą nie miałem takich kłopotów. Dlaczego, kiedy Tajemnicze Niebiosa mają w całości 9 rang, to właśnie pierwsza sprawia mi tyle problemów? Czy to przez to, że ten świat jest inny od mojego oryginalnego świata?

Tym dzieckiem, które pojawiło się na tym świecie 5 lat temu był właśnie Tang San, który skoczył z klifu dla swoich ideałów. Kiedy odzyskał przytomność, poczuł zadziwiające ciepło i odkrył, że nie może się ruszać. Ale spodziewana śmierć nie nadeszła i szybko narodził się na tym świecie.

Dopiero dużo później zrozumiał, co się stało. Nie umarł, ale nie był też już tym samym Tang Sanem.

Odrodzony Tang San potrzebował prawie roku, aby nauczyć się języka tego świata. Nadal pamiętał, że w czasie kiedy się rodził, mimo że nie mógł otworzyć oczu, usłyszał głęboki dźwięk rozdzierającego serce lamentu mężczyzny. Kiedy już nauczył się języka, polegając na swojej wybitnej pamięci, przypomniał sobie krzyk tego mężczyzny.

– Siostro San, nie opuszczaj mnie!

Tym mężczyzną był jego ojciec, Tang Hao. Jego matka z tego świata zmarła przy porodzie.

Czy to z woli bogów, czy czystego przypadku Tang Hao nazwał go Tang San jako pamiątka po zmarłej żonie.

Z tego powodu dzieci z wioski zbierały się każdego dnia, aby go wyśmiewać. Jednakże głęboko w swoim sercu Tang San był zadowolony. Mimo wszystko było to imię, którego używał przez prawie 30 lat w innym świecie. Cieszyły go wspomnienia, jakie niosło ono ze sobą.

W momencie przybycia do tego świata, Tang San był zszokowany i przerażony. Ale dzięki późniejszej ekscytacji oraz obecnemu spokojowi całkowicie zaakceptował tę rzeczywistość, która zdawała mu się drugą szansą od Niebios. Tutaj dostał szansę na zrealizowanie swojego największego życzenia, które miał w swoim poprzednim życiu.

Mimo że przybył do tego świata bez niczego Tang San nadal posiadał najwspanialsze bogactwo – swoją pamięć. Jako największy geniusz Zewnętrznej Sekty Tang metody tworzenia przeróżnych mechanizmów Sekty Tang, wliczając w to ukryte bronie, były zapisane w jego umyśle. Dodatkowo posiadał rzadki manuskrypt Sekty, który chciał wypróbować od wielu lat. Ucząc się go, zapamiętał i opanował Zapis Skarbów Tajemniczych Niebios Wewnętrznej Sekty i używając go, Tang San zamierzał odtworzyć wspaniałość Sekty Tang w tym świecie.

– Czas wracać.

Tang San zerknął na kolor nieba, jego małe, chude ciało podskoczyło i zaczął zbiegać z góry. Jeśli ktokolwiek by go teraz zauważył, ta osoba nie byłaby w stanie uwierzyć w to, co widzi. Z każdym krokiem przebywał dystans 3,3 metra. Szczeliny i nierówne podłoże wzgórza nie miały na niego najmniejszego wpływu. Bez problemu unikał ich oraz poruszał się między nimi. Był szybszy nawet od dorosłych.

Co było esencją Sekty Tang? Ukryte bronie, trucizny i prędkość. Największą różnicą między Wewnętrzną i Zewnętrzną Sektą Tang był sposób użycia ukrytych broni. Zewnętrzna Sekta skupiała się na mechanizmach, a w Wewnętrznej Sekcie standardem była autentyczna technika. Trucizny również należały do talentów Zewnętrznej Sekty, a w Wewnętrznej Sekcie ukryte bronie przekazywano z mistrza na ucznia i niewielu z nich używało trucizny, ponieważ nie była potrzebna.
 
 
Część 2

Zapis Skarbów Tajemniczych Niebios opisywał jedynie sześć technik sztuk walki, podzielonych na technikę wewnętrznej siły Tajemniczych Niebios, technikę praktyki dłoni Jadeitowe Dłonie, technikę kultywacji wzroku Oka Fioletowego Demona, technikę chwytu Kontrolujący Żuraw Łapiący Smoka, technikę lekkiego ciała Szlaku Cienistego Ducha oraz technikę użytkowania ukrytych broni Stukrotnego Rozdzielenia Ukrytej Broni.
 
Pierwsza piątka była podstawą. Mimo wszystko bez potężnej podstawy, jak można by ukazać kwintesencję ukrytych broni Sekty Tang?

Tang San zaczął trenować technikę Tajemniczych Niebios, mając zaledwie rok, a w tej chwili mimo że miał prawie 6 lat nadal utknął na podstawach.

Rodzina Tang Sana żyła po zachodniej stronie wioski Świętego Ducha, niedaleko domu wodza wioski. Ten trzypokojowy, zabłocony, ceglany domek można było nazwać najsurowszym w całej wiosce. Nad drzwiami wisiała drewniana tabliczka z rysunkiem prostego młota. Młot był znanym w tym świecie symbolem kowala.

Ojciec Tang Sana, Tang Hao, był jedynym kowalem w wiosce.

W tym świecie kowalstwo było skromnym rzemiosłem. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu żadna z najlepszych broni nie została stworzona przez kowali.

Jednakże rodzina Tang Sana nie powinna być tak biedna, zważając na to, że jako jedyna w wiosce zajmowała się tym rzemiosłem…

Po wejściu do domu Tang San poczuł zapach ryżu. To nie był Tang Hao szykujący dla niego śniadanie, ponieważ to Tang San gotował dla Tang Hao.

Gdy skończył 4 lata, gotowanie stało się jego obowiązkiem. Jeszcze zanim osiągnął wzrost pozwalający na sięgnięcie blatu w kuchni zmuszony był stawać na stołku, aby móc tego dokonać.

Tang Hao nie wymagał tego od niego. Po prostu, gdyby Tang San nie gotował, to nigdy nie najadłby się do syta.

Tang San wszedł do kuchni, wdrapał się zwinnie na swój stołek, po czym podniósł pokrywkę naczynia i poczuł zapach ryżu wydobywający się z niego. Owsianka porządnie już się rozgotowała.

Każdego dnia przed wejściem na wzgórze Tang San nastawiał jedzenie i szykował drewno na opał, aby po jego powrocie owsianka była porządnie przygotowana.

Tang San podniósł dwie zużyte miski leżące obok i ostrożnie nałożył do nich owsianki, po czym położył je na stole za sobą. Ziarnka ryżu w owsiance można było policzyć gołym okiem, co dla rosnącego Tang Sana zdecydowanie nie wystarczało. To właśnie dlatego jego ciało było wątłe, jak gałązka.

– Tato, jedzenie. – zawołał Tang San.

Po dłuższej chwili zasłona wewnętrznego pokoju uchyliła się i chwiejąc się na nogach, wytoczyła się z niego duża postać.

Był to mężczyzna w średnim wieku, wyglądał, jakby miał prawie 50 lat. Był niespotykanie rosły, jednakże nikt nie śmiałby komplementować jego ubioru.

Nosił szatę pokrytą dziurami, przez które widać było jego brązową skórę. Szata nie była skalana nawet najmniejszą łatką. Jego dawniej poczciwe rysy twarzy teraz wydawały się przybrać kolor wosku. Miał zaspane oczy i wydawał się ledwo przytomny. Jego włosy wyglądały, jak ptasie gniazdo. I tylko niebiosa wiedzą, kiedy ostatnio prostował swoją brodę. Ciemne oczy były jakby bez życia. Minęła już noc, a nadal unosił się od niego fetor alkoholu, mimo to Tang San nie reagował.

To był Tang Hao, w tym świecie był ojcem Tang Sana.

Dorastając, Tang San nigdy nie zaznał ojcowskiej miłości. Od początku był traktowany tak samo stanowczo niezależnie od okoliczności. Z początku Tang Hao pamiętał o karmieniu go, ale od kiedy Tang San zaczął sam przyrządzać posiłki, Tang Hao stał się jeszcze bardziej obojętny. W domu nie mieli nawet porządnych mebli. Jedzenie też stanowiło problem głównie dlatego, że Tang Hao zużywał całe swoje żałosne przychody na alkohol.

Chociaż Tang San był dużym dzieckiem, to jego ojciec miał około 30 lat i ożenił się dosyć wcześnie. Ale można go było porównać z kimś dużo starszym, przypomniał on dziadka Tang Sana.

Jeśli chodzi o zachowanie Tang Hao, Tang San nie miał mu tego za złe. W swoim poprzednim życiu był sierotą. Mimo że Tang Hao źle go traktował cieszył się, że miał chociaż rodzinę. To mu wystarczało. Mógł przynajmniej kogoś nazwać ojcem.

Tang Hao złapał miskę ze stołu, nie martwiąc się o oparzenia i wielkimi łykami pochłaniał owsiankę. Jego ziemista twarz zdawała się trochę ożywić.

– Tato, zwolnij, wciąż jest gorące. – Tang San zabrał miskę z rąk swojego ojca i nałożył mu dokładkę; podniósł też swoją miskę.

W Sekcie Tang nigdy nie mógł opuścić góry i rzadko miał kontakty z zewnętrznym światem. Kiedy trafił do tego świata, był, jak czysta kartka, więc jak małe dziecko niczego nie uważał za dziwne.

Bardzo szybko siedem misek owsianki trafiło do brzucha Tang Hao. Odetchnął i położył miskę na stole. Jego opadające oczy lekko się otworzyły i spojrzał na Tang Sana.

– Pracuj dalej, ja popracuję po południu. Na razie się prześpię. – Tang Hao miał stały rytm pracy i odpoczynku. Spał cały ranek, robił parę narzędzi popołudniu, zbierał zapłatę i pił wieczorem.

– Dobrze, tato. – Tang San przytaknął.

Tang Hao wstał. Po zjedzeniu kilku misek owsianki już się nie chwiał, ruszył więc do wewnętrznego pokoju.

– Tato. – zawołał nagle Tang San.

Tang Hao zatrzymał się i spojrzał na niego, zmarszczone brwi ukazały jego zniecierpliwienie.

Tang San wskazał na kąt pokoju, gdzie leżały mieniące się kawałki surowego żelaza.

– Pozwoliłbyś mi ich użyć?

W swoim poprzednim życiu był najlepszym uczniem Zewnętrznej Sekty Tang, dlatego był obeznany z metodą tworzenia wszelkich typów ukrytych broni. Naturalnie, wtedy materiały różnego rodzaju były zapewniane przez Sektę. Jednakże w tym świecie mimo że praktykował już kilka lat, nadal był zdecydowanie za słaby. Nie zamierzał jednak zapomnieć o tworzeniu ukrytych broni. Próbował już zrobić kilka broni, ale brakowało mu materiałów.

Tang Hao tworzył narzędzia z metalu, który otrzymał od mieszkańców wioski. Było to tylko nieczyste, często spotykane żelazo. Trudno by było użyć go do stworzenia broni wysokiej klasy. Jednak kawałki żelaza, na które Tang San w tej chwili wskazywał zostały przyniesione ledwie wczoraj. Ich jakość zaskoczyła Tang Sana. Kawałki rudy zawierały w sobie źródło żelaza, które idealnie nadawało się do tworzenia ukrytych broni.

Wzrok Tang Hao przesunął się w stronę surowego żelaza.

– Huh. To całkiem niezłe żelazo. – powiedział, podchodząc do fragmentów metalu, po czym odwrócił się i spojrzał na Tang Sana.

– Chcesz zostać kowalem?
 
 
Część 3
 
Tang San przytaknął. Kowalstwo było najbardziej odpowiednią profesją, która pozwala tworzyć ukryte bronie.

– Tato, starzejesz się. Przez te kilka lat, dopóki nie urosnę, proszę, naucz mnie, jak wykuwać przyrządy kuchenne i wtedy przejmę twoją pracę.

W przeszłości tworzył jedynie precyzyjne ukryte bronie, a nigdy nie nauczył się wykuwania prostych rzeczy.

Tang Hao wydawał się bujać w obłokach i wyszeptał.

– Kowal mógłby się nadać. – przyciągnął do siebie zużyte krzesło i usiadł tuż obok stosu żelaza, po czym powiedział niemrawo. – Mały Sanie, powiedz mi proszę, jaki kowal jest najlepszy?

– Najlepszy kowal powinien potrafić tworzyć boskie narzędzia. – Tang San pomyślał chwilę i w końcu powiedział.

Według tego, co usłyszał od mieszkańców wioski w tym świcie istniały boskie narzędzia, choć nie wiedział, czym w zasadzie były. Ale skoro nazywały się 'Boskimi', to muszą być całkiem niezłe.

Oczy Tang Hao wydawały się być rozbawione.

– Boskie narzędzia? Więc Mały San wie o boskich narzędziach. Powiedz mi w takim razie, z czego robi się boskie narzędzia?

Tang San nie spodziewał się tego pytania i natychmiast odpowiedział.

– Oczywiście, że z najlepszych materiałów.

Tang Hao wyciągnął swój palec wskazujący i pokiwał nim w stronę Tang Sana.

– Jeśli chcesz zostać mistrzem kowalstwa, zapamiętaj moje słowa. Ktoś, kto tworzy boskie narzędzia z najlepszych materiałów nie jest najlepszym kowalem, w najlepszym wypadku jest naśladowcą. Prawdziwy mistrz kowalstwa tworzy boskie narzędzia ze zwyczajnych materiałów.

– Tworzy boskie narzędzia ze zwyczajnych materiałów?

Zaskoczony Tang San spojrzał na Tang Hao. Zazwyczaj Tang Hao rzadko się do niego odzywał, dzisiejszy dzień już był nowym rekordem.

Tang Hao wstał i wskazał na blok żelaza rozmiaru 50 centymetrów kwadratowych leżący po drugiej stronie pokoju.

– Jeśli chcesz zostać kowalem i uczyć się u mnie, musisz najpierw 10.000 razy uderzyć w to młotem. Dopiero wtedy będziesz miał odpowiednie kwalifikacje.

Był to blok zwykłego żelaza, pełen zanieczyszczeń. W porównaniu do kawałka źródła żelaza, nie był w stanie powiedzieć, jak gorszy był.

– Nadal możesz zmienić zdanie. – powiedział Tang Hao beznamiętnie gotowy już wrócić do snu.

– Tato, chcę spróbować. – głos Tang Sana był czysty i spokojny, jednak stanowczy.

Tang Hao lekko zaskoczony spojrzał na niego.

– Dobrze.

Podniósł bryłę żelaza i położył ją obok miechów na kuźni. Wystarczyło tylko rozpalić ogień i można było użyć jej do wykuwania.

Po zaniesieniu żelaza Tang Hao wrócił spać.

Tang San był wytrwałą osobą. W innym wypadku nie polegałby na jednym podniszczonym rysunku, aby stworzyć Lotos Furii Buddy, najpotężniejszą z mechanicznych broni Sekty Tang. Zajęło mu to 10 lat.

Po zapaleniu ognia i pompowaniu miecha zaczął pracować.

Shushu shushu. Dźwięki rozchodziły się z miechów, a płomień z pieca podgrzewał żelazo. Mimo że Tang San nie parał się nigdy kowalstwem codziennie oglądał prace ojca, poznał więc właściwy proces.

Kiedy bryła żelaza rozgrzała się do czerwoności, przeciągnął młot Tang Hao, pozwalając mu opaść na ziemię. Ten młot o długiej rączce był od niego wyższy. Normalny 5 lub 6-latek nie byłby w stanie nawet go poruszyć, co dopiero użyć go do kucia żelaza.

Ale Tang San utrzymał go w rękach, dzięki technice Tajemniczych Niebios, która wzmacniała całe jego ciało. Chociaż nie przebił się przez pierwszy poziom, i tak posiadał siłę znajdującą się na poziomie jego ojca.

Młot uderzając o żelazo, wydał wyraźny i melodyjny dźwięk. Było to pierwsze uderzenie Tang Sana oraz jego wstęp do kucia w żelazie.

W pokoju Tang Hao przewrócił się w swoim łóżku. Jego oczy były zamknięte, ale wyraz twarzy zdradzał zdumienie. Wymamrotał śpiąco.

– Dał radę podnieść młot, urodził się z nadludzką siłą, czy co?
 
Dong dong dong dong dong. Łomoczące dźwięki roznosiły się ze sklepu kowala. Tang Hao i Tang San, ojciec i syn, kontynuowali swoje prozaiczne życie, ale z małą różnicą. Od tego dnia Tang Hao pozwalał Tang Sanowi ćwiczyć uderzanie w ten kawał żelaza na osobnym piecu. Nie dał mu nawet wskazówki, jednak zaczął mniej pić, a w spiżarni pojawiło się więcej jedzenia.
 
Kowalstwo było nużącym i męczącym procesem, ale Tang San traktował je jako sposób na ćwiczenie swojego ciała. Po 11 dniach uderzał już niezliczoną ilość razy i czuł, że nie był w stanie polegać na sile własnego ciała, aby uderzać młotem, dlatego używał Tajemniczych Niebios.

Cała jego siła wystarczała na około 100 uderzeń młotem. Za każdym razem, gdy nie starczało mu sił, siadał na ziemi, aby je zregenerować, a kiedy ich poziom został uzupełniony, natychmiast wracał do pracy.

Nie było to jedyne ćwiczenie, któremu poddawał swoje ciało. Wielokrotne zużywanie i regenerowanie energii było dobrym sposobem na ćwiczenie techniki Tajemniczych Niebios i siły woli. Niestety pierwsza granica Tajemniczych Niebios nadal wydawała się niezniszczalną barierą. Jego ćwiczeń nie można było nazwać niestarannymi, ale nawet z jego obfitym naturalnym talentem nie był zdolny przebić się do drugiego poziomu.

Ale trening nie poszedł na marne. Mimo że nie mógł przebić się na kolejny poziom, jego wewnętrzna siła wzmacniała się razem z kuciem żelaza, a tempo regeneracji jego siły wciąż wzrastało.

Po 11 dniach Tang San uderzył już młotem ponad 8.000 razy, zaś kawałek żelaza, w który uderzał stawał się coraz mniejszy. Był mniejszy od ⅓ swojej pierwotnej wielkości. Razem z jego treningiem oraz dostępem do większej ilości jedzenia jego ciało stawało się bardziej solidne i jego siła zdawała się stopniowo ewoluować. Dzięki temu podczas ciągłego wykuwania, zmniejszało się zużycie wewnętrznej siły. Razem z dłużej działającą wewnętrzną siłą wzrastała też jego siła fizyczna.

Kiedy uderzył młotem 10.000 raz, kawałek żelaza, nad którym pracował stał już się małą kulką, a mimo że jego centrum było rozgrzane do czerwoności był w stanie niewyraźnie dostrzec, że ilość obecnych w nim zanieczyszczeń znacznie zmalała.
 
Hartowanie w stal, te słowa pojawiły się jego umyśle. Jego determinacja wzrosła jeszcze bardziej, zamierzał dokończyć te 10.000 uderzeń. Był już bliski swojego celu.

Wytrwałość Tang Sana wprowadziła Tang Hao w osłupienie. Wydawało mu się, że nawet jeśli jego syn urodził się z nadludzką siłą, nie powinien być w stanie wytrzymać dłużej, niż 3 dni. Rękojeść młota była szorstka, żeby zapobiec wyślizgnięciu się, niestety zawsze powoduje to okropne rany na dłoniach. Ale odkrył, że mimo szczerej pracy Tang Sana na jego dłoniach nie pojawił się ani jeden pęcherz.
 
 
Część 4
 
Tang San nie chciał stracić swego ojca ani ujawnić swojej dawnej tożsamości, dlatego nie powiedział Tang Hao o swoich technikach.
 
Aby tworzyć dobre ukryte bronie, podstawowym wymaganiem była kombinacja wzroku, siły rąk oraz ciężkiej pracy. Było to znane jako „serce z okiem, oko z sercem". Właśnie dlatego wymagania odnośnie wzroku i siły rąk w Wewnętrznej Sekcie Tang były niesamowicie wysokie.

Efekt wzmocnienia wzroku Oka Fioletowego Demona był najskuteczniejszy przez tę krótką chwilę, kiedy słońce wznosi się na wschodzie.

Tajemnicze Jadeitowe Dłonie mogły utwardzić dłonie do niesamowitego poziomu, co więcej, potrafiły zablokować każdą truciznę.

Te dwie umiejętności były wymagane od uczniów Wewnętrznej Sekty. Mimo że Tajemnicze Jadeitowe Dłonie Tang Sana były dalekie od perfekcji, ich poziom wystarczał na obronę przed pęcherzami na dłoniach.

– Co więcej, moją siłę chwytu można już nazwać kompletną.

Tang San nie oszczędzał sił, machając młotem. Podczas tego nużącego procesu jego serce nie było ani trochę spokojne. Dopiero zaczynał orientować się w tym świecie, w końcu mieszkał w malutkiej wiosce.

W tym świecie znanym jako Kontynent Dusz kontynent był podzielony między dwa wielkie Cesarstwa. Ponieważ ogromna ilość terytoriów należała do feudalnych wasali, a szlachta z własnymi armiami była niezliczona, bliżej im było do koalicji.

Cesarstwo, w którym znajdował się Tang San nazywało się Cesarstwem Niebiańskiego Dou. Drugim z nich było Cesarstwo Gwiezdnego Luo.

Prowincja Fasinuo znajdowała się niedaleko granicy między tymi dwoma krajami, a wioska Świętego Ducha leżała od miasta Nuoding w odległości zaledwie 200 li.


K/T: li - chińska jednostka miary. Jeden li odpowiada 500 metrom, 200 li = 100km.


Z rozmów między mieszkańcami Tang San dowiedział się, że sztuki walki z jego świata nie istniały na tym kontynencie. Funkcjonowały tu jednak rzeczy zwane Wojennymi Duszami. Każdy miał własną Wojenną Duszę, ale pośród nich tylko mała grupa Wojennych Dusz mogła poddać się kultywacji, by osoba ją posiadająca została Duchowym Mistrzem. Duchowy Mistrz był najszlachetniejszą profesją na całym kontynencie. Według legendy 100 lat temu w wiosce Świętego Ducha narodził się Duchowy Mędrzec, inaczej mówiąc sławny Duchowy Mistrz. Duchowy Mędrzec był tytułem rangi Duchowych Mistrzów.

Wojenne Dusze dzielą się na dwie główne kategorie, dusze narzędzi i dusze bestii. Jak sugeruje nazwa dusze narzędzi objawiały się jako narzędzia, a dusze bestii jako bestie. Istniało kilka rodzajów dusz narzędzi i większość osób na kontynencie posiadała dusze narzędzia. Dusze narzędzi nienadające się do kultywacji były o wiele częstsze, niż bestii.

Tang San raz spotkał mieszkańca, którego duszą był kilof. Oczywiście to rodzaj duszy nie nadający się do kultywacji. Mimo to i tak pracował w polu szybciej, niż zwyczajni mieszkańcy.

Ponieważ Tang San rozumiał, że każdy posiada duszę chciał dowiedzieć się, czym jest jego dusza. W końcu nieważne czy będzie to narzędzie czy bestia tak długo, jak może kultywować będzie mu to odpowiadać.

Wśród ludzi na Kontynencie Dusz, dusze przebudzały się w wieku 6 lat. W ciągu kilku dni następnych dni Tang San skończy 6 lat. Z jakiegoś powodu czuł, że jego niemożność przejścia przez pierwszą granicę Tajemniczych Niebios była powiązana z jego duszą.

Tang San nie był tym specjalnie zainteresowany. Ale zdecydował, że zostanie członkiem Wewnętrznej Sekty Tang jako ekspert ukrytych broni, nieważne, jak mało wewnętrznej energii miał, nieprawdaż?

– Tang Hao, jesteś zajęty? – podczas pracy Tang San usłyszał na zewnątrz głos starego mężczyzny.

Było popołudnie, Tang Hao akurat pracował, tworząc narzędzia i po usłyszeniu wydał z siebie jedynie krótki odgłos 'mhm'.

Tang San zaciekawiony wyszedł ze swojego pokoju i ujrzał staruszka wyglądającego na 60 lat, mizernie zbudowanego, ale o serdecznym i krzepkim sercu ubranego w ładne, czyste ubrania i o misternie ułożonej fryzurze. W porównaniu, Tang Hao wypadał dość ekstremalnie.

Był to ktoś, kogo Tang San znał, sołtys wioski, Stary Jack.

– Mały Sanie, daj się obejrzeć dziadkowi. – powiedział Stary Jack, machając do Tang Sana.

Sołtys był dobrym człowiekiem respektowanym przez każdego mieszkańca i często przynosił im coś do jedzenia.

– Dzień dobry, dziadku Jack. – Tang San podszedł do Starego Jacka i grzecznie mu się ukłonił; kiedy ktoś dobrze go traktował, Tang San nigdy o tym nie zapominał.

– Jestem zajęty, sołtysie. – Tang Hao odezwał się obojętnie.

Stary Jack był tak naprawdę ledwie 10 lat starszy od niego, ale bycie porównywanym z nim jako ktoś z tego samego pokolenia zawsze psuło mu humor.

Stary Jack wydawał się przyzwyczajony do manier Tang Hao.

– Tang Hao, ach. Mały San niedługo skończy 6 lat. Powinien dołączyć do tegorocznej ceremonii przebudzenia.

Tang Hao zerknął na Tang Sana.

– To niech pójdzie. Którego to dnia? – nadal mówił obojętnie.

– Przyjdę go zaprowadzić za 3 dni, dobrze?

Bazując na tym, jak wyglądał, kiedy to mówił, oczywistym wydało się, że miał ochotę powiedzieć, 'Gdybyś ty z nim poszedł, na pewno byś się spóźnił'.

Tang Hao spuścił głowę, nie zwracając już uwagi na sołtysa.

Tang San mimo wszystko był zaciekawiony.

– Dziadku Jack, czym jest ceremonia przebudzenia?

– Każdy z nas ma własną duszę, która przebudza się w wieku 6 lat razem z ceremonią przebudzenia. Nasze dusze wzmacniają nasze umiejętności w jakimś obszarze. Nawet zwyczajna dusza może bardzo pomóc. A jeśli poszczęści ci się i zdobędziesz niesamowitą duszę, możemy porozmawiać o kultywacji, może nawet do poziomu, przy którym zostaniesz Duchowym Mistrzem. Ceremonia przebudzenia odbywa się raz do roku, nie możesz jej przegapić. Z Sali Duchów miasta Nuoding przybędzie lord-asystent i własnoręcznie pomoże dzieciom z naszej wioski się przebudzić. Jednakże ten lord-asystent jest Duchowym Mistrzem rangi Arcymistrza. – Stary Jack powiedział stanowczo.

Kiedy Stary Jack wypowiedział słowa „Arcymistrz", w jego oczach widać było podziw.

Tang San posiadał tylko trochę niejasnych informacji o Duchowych Mistrzach, więc teraz nie pozwolił sobie na stratę takiej okazji i zapytał.

– Co oznacza bycie Duchowym Arcymistrzem?


 ← Poprzedni

Następny →

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz