Rozdział 6
Tłumacz: Seft-chan
Luciane zawahała się i spojrzała na Lunę Lyssę, zanim zapytała.
– Czy mogę mieć jeszcze kilka minut z Luną Lyssą? Właśnie kończyłyśmy naszą dyskusję.
– Oczywiście. – uśmiechnął się, jeszcze raz będąc dumny z jej bezinteresownej natury.
– Przepraszam, Wasza Wysokość. – powiedziała Luna Lyssa.
Machnął swoją dłonią w powietrzu z uśmiechem.
– Nie trzeba. To przynosi mi wielką radość widzieć owocną wymianę. – jego łaskawość i zrozumienie wywołały uśmiech na twarzach Luny Lyssy i Lucianne. Zatracił się w uśmiechu swojej partnerki i przysunął się do niej bliżej, po czym objął ją w talii.
Lucianne sapnęła cicho i próbowała zignorować iskry i ciepłe uczucie z jego ramienia i dłoni. Oczyściła swoje gardło i przemówiła do Luny Lyssy o jej planie szkolenia.
– Luno Lysso, nie musisz się martwić o watahę Krwawego Zaćmienia. Mogę cię zapewnić, że nie są jak to, co mówi się o nich w plotkach. Są zaciekli, tak. Ale tylko dlatego, że muszą, gdy atakują łotry. Wszyscy jesteśmy tacy, gdy walczymy. Ich Alfa jest wyrozumiały i szczodry. Pomoże ci.
– Czy to możliwe, byś przedstawiła nas sobie przy herbacie później? Miałam nadzieję, że skoro cię zna, będzie bardziej chętny, by zaoferować jego wojowników, by szkolić nasze stado. – zasugerowała Luna Lyssa.
– To nie będzie żaden problem, Luno Lysso. Powinnam przedstawić cię również Lunie Lovelace z watahy Północy. Ich wojownicy są także bardzo dobrze wyszkoleni, a ich stado nie jest bardzo daleko od twojego, więc może chciałabyś rozważyć współpracę z nimi w przyszłości. – Lucianne odpowiedziała z uśmiechem.
– To byłoby cudowne! Dziękuję, Lucianne. Wspaniale jest w końcu cię poznać po tym, jak tyle o tobie słyszałam. Nie będę cię teraz zatrzymywać.
– Wzajemnie, Luno Lysso.
Luna Lyssa jeszcze raz ukłoniła się Xandarowi, po czym odeszła. Gdy była już wystarczająco daleko, Xandar szepnął Lucianne do ucha.
– To bardzo trudne nie zakochać się w tobie po tym, jak zobaczyłem, że to robisz.
– Ja tylko pomagałam. – wymamrotała i wzruszyła ramionami.
– Pomocna i skromna. – powiedział i uśmiechnął się, podając jej dłoń. – Chodź, zjedzmy coś.
Przytaknęła i trzymając się za dłonie, udali się do stołu bufetowego. Wilki i Lykanie odsunęli się na bok, gdy zobaczyli zbliżającego się Króla, ale Jego Królewska Wysokość nalegał, aby jego poddani najpierw wzięli jedzenie, podczas gdy on z radością czekał w kolejce. Lucianne westchnęła z ulgą, kiedy tak zrobił. Wiedział o tym. Nie chciał, by czuła się niekomfortowo przez bycie z rodziny królewskiej.
Miejsca siedzące były wolne, ale istniała niewypowiedziana zasada, że wilki nie mogły usiąść przy stoliku, jeśli siedział tam już Lykan. Tak więc, oba gatunki siedziały tylko wśród swoich. Kiedy Lucy położyła swój talerz na pustym stole, Xandar wysunął dla niej krzesło.
– Jeśli chcesz, przywódcy twojego stada mogą usiąść z nami.
– Naprawdę? – jej oczy rozbłysły, wysyłając iskry przez jego byt.
– Oczywiście. – jego usta zawinęły się w uśmiech, gdy zaśmiał się lekko.
Jej oczy zaszkliły się, gdy połączyła się w myślach z Alfą Juanem i Luną Hale. W ciągu kilku chwil dotarli do stołu i ukłonili się królowi, zanim zajęli swoje miejsca. Rozmowa z królem zaczęła się ostrożnie i uprzejmie, ale kiedy Xandar zainteresował się wysiłkami Alfy Juana, by rzucić wyzwanie bezwzględnym Alfom, by zabrać ich stada i zapewnić lepszą opiekę członkom stada, atmosfera przy stole znacznie się poprawiła.
Mimo że wyglądał na zimnego, Król poczuł się wzruszony, gdy Luna Hale opowiedziała o tym, jak stado, pod jej nadzorem, opiekowało się nowymi szczeniętami z przejętych stad, zwłaszcza jeśli straciły rodziców. Osobiście adoptowała pięć z nich i powiedziała, że nadal przyjmowałaby więcej, gdyby nie stanowczy sprzeciw Alfy Juana.
– Nie mogę jej na to pozwolić, Wasza Wysokość. Naprawdę nie mogę. Mamy już trzy własne i uwielbiam pięć, które przyjęliśmy, ale jeśli będzie ich więcej, być może będziemy musieli zmienić dom stada w hotel. – powiedział Alfa Juan, otrzymując żartobliwe klepnięcie w ramię od jego partnerki.
Lucianne zachichotała, przyciągając uwagę Xandara. Uważał, że jej głos był najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek słyszał, ale jej śmiech brzmiał jeszcze lepiej! Chciał usłyszeć tego więcej.
Xandar spojrzał na Alfę Juana z uśmiechem.
– Jeśli Luna Hale zdecyduje się przyjąć więcej szczeniąt w przyszłości, Alfo Juanie, daj mi znać.
Zarówno Luna Hale, jak i Lucianne roześmiały się na widok przerażonego spojrzenia Alfy Juana. W niczym nie przypominał surowego, przerażającego Alfy, jakim opisywało go wiele stad. Alfa Juan oczyścił gardło, zanim zasugerował.
– Wasza Wysokość, być może powinniśmy zawrzeć układ. Za każdego szczeniaka, którego przyjmujemy, ty też powinieneś.
To była kolej króla, by wyglądać na przerażonego i spojrzał na Lunę Hale.
– Proszę, wybacz mi, Luno Hale. Obawiam się, że muszę stanąć po stronie Alfy. Powinnaś zatrzymać się na liczbie szczeniąt, które już masz. – powiedział żartobliwie.
Alfa Juan uśmiechnął się zwycięsko w kierunku swojej partnerki, a Luna Hale powiedziała z udawaną złością.
– Ty zdrajco bez kręgosłupa, Wasza Wysokość!
Lucianne i Xandar już mieli się roześmiać, gdy zza ich pleców dobiegł niski warkot.
– Jak śmiesz mówić tak do naszego Króla, wilku!
Alfa Juan i Luna Hale wyraźnie wzdrygnęli się na ich siedzeniach. Lucianne zamarła. Ale Xandar był wściekły. Kto ośmielił się tak do nich mówić?! Obrócił głowę. Jego mordercze oczy zobaczyły, że był to Cummings, jego Minister Obrony. Jego córka, Sasha, była tuż za nim z mężczyzną stojącym tuż przy niej.
– Czy jest jakiś problem, Cummings? – warknął Xandar.
– Wasza Wysokość. – Cummings się pokłonił. – Mam wysłać ochronę, żeby zajęła się tą wilczycą? – jakby celowo, powiedział to tak głośno, że połowa sali odwróciła się w ich kierunku. Alfa Juan wstał, swoim ciałem osłaniając partnerkę, a jego ciemne oczy wpatrywały się w Cummingsa.
Xandar warknął wściekle, zobowiązując Cummingsa i dwójkę stojących za nim do ukłonu.
– Te osoby są moimi gośćmi. Rozprawię się z tobą, zanim będziesz miał szansę rozprawić się z kimkolwiek bez podstaw. – powiedział wyraźnym tonem.
– Ale Wasza Wysokość, oskarżyła cię o bycie zdrajcą! – kłócił się, a Sasha sapnęła z tyłu w udawanym zaskoczeniu.
– Czy brałeś udział w naszej rozmowie? CZY SŁYSZAŁEŚ, O CZYM ROZMAWIALIŚMY? – wszyscy zgrzytali zębami, słysząc wybuch gniewu Króla.
– N-nie, Wasza Wysokość.
– Skąd więc wiedziałbyś, w jakim kontekście rozmawiamy? – Cummings wyraźnie się zatrząsł, gdy Xandar ogłosił. – Dla wyjaśnienia, nasza rozmowa dotyczyła humoru. To, co właśnie usłyszał Minister Obrony, było po prostu żartem. Jeśli nie udało mu się tego rozszyfrować, muszę powiedzieć, że martwię się, czy pozwolę mu nadal chronić mój lud.
Pomruki wypełniły salę, gdy wszyscy zaczęli rzucać ministrowi pełne dezaprobaty spojrzenia. Cummings ukłonił się niżej i przemówił.
– Tysiąc przeprosin, Wasza Wysokość. To nie zdarzy się ponownie. Źle zrozumiałem. Przepraszam za moją pomyłkę.
Xandar zerknął na Lucianne, której niezadowolone oczy były utkwione w Cummingsie, po czym spojrzał z powrotem na swojego ministra.
– Nie przepraszaj mnie. Przeproś Lunę Hale, wilka, którego niesłusznie oskarżyłeś. – powiedział głośno.
Słychać było westchnienia, nawet Sashy, które tym razem było prawdziwe, ale ich król był niewzruszony. Jako że Lykanie byli gatunkiem bardziej nadrzędnym, zupełnie niespotykane było, by Lykanin szanował wilka, nie mówiąc już o przepraszaniu go. Cummings tylko nieznacznie uniósł głowę. Już miał coś powiedzieć, ale gdy zobaczył mordercze oczy Króla, stanął twarzą w twarz z Luną Hale i zacisnął zęby.
– Proszę, wybacz mi, Luno Gale.
– To „Hale”, ministrze. – rozdrażniony głos Lucienne odbił się echem w przestrzeni między nimi, gdy pozostała na swoim miejscu.
– Przepraszam? – zapytał Cummings, zaskoczony uwagą małego wilczka, którego nie przypominał sobie, by kiedykolwiek spotkał. Przybył późno poprzedniej nocy, więc nie wiedział, kim ona jest.
– To Hale, przez „H”. – Alfa Juan powiedział mrocznie.
Cummings zaczynał się denerwować, aż do jego uszu dobiegł zimny głos Xandara.
– Jak możesz nazywać siebie Lykanem, jeśli nie potrafisz nawet usłyszeć poprawnie imienia, Cummings?
Cummings porzucił swój plan riposty wobec wilków i ukłonił się w ich kierunku, mówiąc.
– Moje przeprosiny, Luno Hale. Źle zrozumiałem i źle się wyraziłem. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
Luna Hale spojrzała na Cummingsa z pogardą, zanim spojrzała na Xandara i wstała z opanowaniem i gracją, mówiąc głosem Luny.
– Dziękuję za wyjaśnienie sytuacji, Wasza Wysokość. W przeciwnym razie mogłoby dojść do poważnego nieporozumienia między naszymi gatunkami, którego naprawienie mogłoby zająć zbyt wiele czasu.
– Zapewniam cię, że nie stanie się to na mojej warcie, Luno Hale. – uśmiechnął się i mówiąc to, rozejrzał się po sali. – Was wszystkich również.
Cummings i dwójka stojąca za nim odwrócili się i odeszli w kierunku stołu bufetowego. Alfa Juan, który wciąż stał, wyciągnął rękę i podziękował Xandarowi za rozwiązanie konfrontacji. Xandar uścisnął mu dłoń.
– Nie musisz mi dziękować. W tej chwili wstydzę się nawet przyznać, że jest jednym z moich ministrów.
Kiedy oboje wrócili na swoje miejsca, Lucianne odwróciła się do niego z jasnymi oczami i szepnęła.
– Dziękuję, Xandarze. Naprawdę.
Błysk w jej oczach i uroczy uśmiech rozpaliły ogień w sercu Xandara. Nachylił się, by szepnąć jej do ucha.
– Nie dziękuj mi, Lucianne. To była właściwa rzecz do zrobienia. – skorzystał z ich bliskości i złożył pocałunek na jej policzku, wywołując na nim widoczny rumieniec. Zaśmiał się z tego, jak jej ciało zareagowało na jego gest.
Następny →