środa, 21 lutego 2024

Soul Land - Rozdział 5.2

Rozdział 5.2 - Wielki Mistrz? Nauczyciel? (2)

Tłumacz: gerasik1999

Korekta: Seft-chan
 

– Nie pochodzą z uprzywilejowanego otoczenia, ale mają moc duchową. Tego typu istoty to właśnie warianty duchowe. Z wielu lat moich badań wynika, że Niebiesko-srebrna Trawa nigdy nie wytworzyła wariantu. Twój duch jest też zwykłym rodzajem Niebiesko-srebrnej Trawy, dlatego jestem pewny swojego osądu.

– Duchowe Warianty, co to takiego? – zapytał Tang San.

– Tak jak mówiłem wcześniej, wszystko rozbija się o to, jak dziedziczony jest duch. W normalnych okolicznościach duch dziedziczony jest albo od matki albo od ojca. To jest coś, co nazywa się rodzinnym wzorem dziedziczenia. Od tego jest kilka wyjątków i to jest nazywane Duchowym Wariantem. Wzór jest podobny, jak przy rodzinnym dziedziczeniu, jednak jeśli są pewne różnice między duchami ojca i matki, może powstać wariant, a co za tym idzie nowy duch. Takie duchy mogą mieć potężne cechy lub nawet pojawiać się z pełną przebudzoną duchową mocą. Jednak większość jest mała i słaba. Warianty Duchowe są, jak wynik kazirodztwa, prawdopodobieństwo wad jest bardzo wysokie. Jednak istnieje też szansa, że powstanie coś niezwykłego. – Wielki Mistrz cierpliwie wyjaśnił.

Tang San skinął głową, nagle cofnął się o krok, robiąc przestrzeń miedzy sobą, a Wielkim Mistrzem. Następnie padł na kolana i pokłonił się trzy razy przed Wielkim Mistrzem.

Tym razem to Wielki Mistrz był w szoku.

– Co ty wyrabiasz?

– Nauczycielu! – zawołał z szacunkiem Tang San. – Proszę, przyjmij mnie na ucznia.

Wielki Mistrz pokazał zadowolony uśmiech, podnosząc Tang Sana.

– Głupiutki chłopak, dlaczego tak się kłaniasz, chcąc być uczniem. Nie wiesz, że tak zachowuje się tylko wobec cesarza i rodziców? Do tego potrzebujesz się tylko pokłonić.

Oczywiście obecnie na kontynencie sytuacja była inna, niż podczas pierwszego życia Tang Sana. Jednak Tang San nie uważał, by to było za wiele i powiedział uroczyście.

– Nauczyciel jednego dnia jest ojcem w życiu. Powinieneś przyjąć moje zachowanie.

W Sekcie Tang sprawa kurtuazji była traktowana bardzo poważnie. Z racji tego, że przyjął takie wychowanie podczas pierwszego dorastania, takie zachowanie zostało wyryte głęboko w jego sercu dawno temu.

Wielki Mistrz był poruszony i spojrzał na Tang Sana.

– Mistrz jednego dnia, ojciec w życiu. Dobrze, dobrze, wygląda na to, że nie wybrałem źle.

Jak mówią „Mały szczegół pokazuje trend”, co znaczy, że detale mogą zaważyć na powodzeniu lub nie. Mimo że para ucznia i mistrza spotkała się niedawno, Wielki Mistrz rozumiał już co nieco na temat dziecka przed sobą.

– Chodźmy. Zabiorę cię, byś zgłosił się do biura dziekana.

Wielki Mistrz raz jeszcze pociągnął Tang Sana za rękę, jego duża dłoń była teraz lekko spocona przez ekscytację.

Akademia nie była tak duża, jak wydawało się z zewnątrz. Była podzielona jedynie na kilka części, główny budynek szkoły, miejsca do uprawiania sportu i dormitorium na wschód stamtąd.

Nawet jeśli była to tylko Podstawowa Akademia, wymagania wobec uczniów były duże. Nawet jeśli ktoś mieszkał blisko, musiał żyć na terenie Akademii pod wspólnym reżimem.

W biurze dziekana na pierwszym piętrze Głównego budynku był mężczyzna po sześćdziesiątce zajmujący się nowymi uczniami i dwójka nauczycieli po trzydziestce, która mu pomagała.

Wielki Mistrz położył certyfikat na biurku i zwrócił się do starszego nauczyciela.

– Dyrektorze Su, to jest tegoroczny pracujący uczeń z wioski Świętego Ducha. Chciałbym, byś pomógł mu natychmiast się zarejestrować.

– Och, Wielki Mistrz, co za niespodzianka, jesteś rzadkim gościem. Ach, proszę usiądź. – Dyrektor Su powiedział z uśmiechem.

Wielki Mistrz pokręcił głową i powiedział do Tang Sana.

– Poradzisz sobie sam, ci nauczyciele powiedzą ci, co robić. Idę pierwszy i później cię znajdę.

Tang San z szacunkiem skinął głową.

– Do widzenia, nauczycielu.

Wielki Mistrz pokazał uśmiech pogłaskał go i odszedł.

Słysząc, jak Tang San zwraca się do Wielkiego Mistrza, dyrektor Su był bardzo zaciekawiony.

– Chłopcze, nazwałeś Wielkiego Mistrza nauczycielem? Nie jest nauczycielem Akademii.

– Jest moim nauczycielem. – odparł Tang San.

Dyrektor Su patrzył na niego.

– Uznałeś Wielkiego Mistrza za nauczyciela?

Jego mina była dość dziwna, jakby powstrzymywał śmiech.

– Coś nie tak, nauczycielu? – zapytał Tang San.

Dyrektor Su pokręcił głową i powiedział z uśmiechem.

– Ani trochę, ani trochę. Nie sądziłem, że Wielki Mistrz przyjmuje uczniów. Jednakże masz być uczniem Akademii, w związku z tym musisz przestrzegać zasad i regulacji, rozumiesz?

Dwójka nauczycieli przy dyrektorze nie miała tyle samodyscypliny, co on. Jeden z nich chwycił certyfikat i obejrzał go, mówiąc.

– Tang San, zgadza się? Jako nauczyciel muszę od razu ci to powiedzieć. Mistrza nie powinno się akceptować od tak. Każdy Duchowy Mistrz nie licząc zdania akademii, musi mieć mistrza, w przeciwnym razie ciężko będzie o akceptację społeczną. Naprawdę myślisz, że Wielki Mistrz pasuje? Och, masz przebudzoną moc, ale szkoda, że twój duch to Niebiesko-srebrna Trawa.

Gdy zobaczyli, że Tang San ma przebudzoną moc duchową, w ich oczach pokazała się ekscytacja, która zmieniła się we współczucie, gdy zobaczyli jego ducha.

Tang San był nieco zdumiony, gdy trójka nauczycieli na niego patrzyła.

– Czy to coś nieodpowiedniego?

Dyrektor Su spojrzał na młodszych nauczycieli przy sobie, po czym powiedział.

– Mimo że Wielki Mistrz jest dość ekscentryczny, to z pewnego punktu widzenia ze względu na swoje podejście do duchów jest unikalną osobą. Nawet jeśli masz takiego ducha, uznanie go za mistrza nie jest złe. Cóż, tak bywa. To są twoje darmowe rzeczy zapewnione przez Akademię, będziesz mieszkać w pokoju numer 7. Odpowiedzialny za niego nauczyciel przydzieli ci pracę jako pracującemu uczniowi, idź.

– Dziękuję panu. – przyjmując rzeczy dane przez dyrektora i okazując szacunek, Tang San opuścił biuro Administracji.

Dyrektor przekazał mu standardowy mundurek Akademii, który był bardzo schludny. Wychodząc z biura, Tang San usłyszał słowa wypowiedziane przez młodszego nauczyciela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz