Rozdział 13.3 - Wiadomość Ojca (3)
Tłumacz: gerasik19999
Korekta: Seft-chan
”Mały Sanie.
Gdy przeczytasz ten list, ja będę już daleko. Nie szukaj mnie, nie zdołasz mnie znaleźć. Mimo że jesteś młody, jesteś już w stanie sam zadbać o siebie. Młody sokół musi rozłożyć skrzydła, zanim wzbije się do lotu. Nie martw się o mnie, masz w sobie wiele delikatności po swojej matce. Tata jest bezużyteczną osobą. Ty powoli dorastasz, ja muszę udać się i odzyskać to, co prawowicie należy do mnie. Nadejdzie dzień gdy ty i ja, ojciec i syn, znów się zobaczymy. Mam nadzieję, że do tego czasu staniesz się silny, ale jednocześnie nie mam oczekiwań, wybierz własną drogę. Jeśli kiedykolwiek poczujesz, że praca Duchowego Mistrza nie jest dla ciebie odpowiednia, zrób jak ja. Wróć do Wioski i pracuj jako kowal.
Nie tęsknij,
Tang Hao.„
Czytając list, Tang San poczuł przytłaczające uczucie. Radość w jego sercu momentalnie przerodziła się w uczucie niepowetowanej straty.
Tata odszedł? Dlaczego musiał odejść?
Jack zobaczył smutnego Tang Sana.
– Ach, ten Tang Hao, odszedł tak bez ostrzeżenia. Jeszcze przedwczoraj przyszedłem do niego z zadaniem wykonania narzędzi. Teraz znów będziemy musieli znaleźć kowala. Naprawdę jest nieodpowiedzialny. – powiedział z uśmiechem.
Tang San powoli otrząsnął się z rozmyślań.
– Dziadku Jack, mówisz, że tata odszedł zaledwie 2 dni temu?
Jack skinął głową.
– Minęły nie więcej, niż 2 dni. Mały Sanie, nie smuć się, taki ojciec na to nie zasługuje. Chodź z dziadkiem, pójdziemy do mojego domu.
Tang San pokręcił głową, z najwyższą starannością złożył list i położył go na swoim brzuchu.
– Dziękuję, dziadku, ale mój dom jest w tym bałaganie. Muszę odmówić i zostać tutaj. Nadal muszę zrobić tu porządek.
Jack był przez chwilę ogłupiały, nie sądził, że wciąż jeszcze mały Tang San odeśle go w ten sposób. Westchnął i powiedział.
– Niech będzie, jeśli będziesz czegoś potrzebować, nie wahaj się i przyjdź do mnie.
Nie miał wyboru, pokręcił głową, odwrócił się i wyszedł.
Gdy Jack wyszedł, w kuźni zostały tylko dwie osoby. Tang San i Xiao Wu. Tang San nie odzywał się, zaczął sprzątać brudne pomieszczenie. Sprzątał przy tym różne rzeczy.
Co niezwykłe, zwykle żywa i gadatliwa Xiao Wu teraz zachowywała ciszę. Spokojnie podążała za Tang Sanem, pomagając mu odkładać różne rzeczy. Przynosiła też wodę z zewnątrz, pomagając mu zmyć brud z podłogi.
~*~
Akademia Nuoding.
Wielki Mistrz przebywał w pokoju, czytając. Po tym jak Tang San wrócił do domu, jego serce było puste. Znał go przez ponad rok i nawet jeśli nigdy tego nie powiedział, jego przywiązanie do tego dziecka ciągle się pogłębiało.
Jeszcze tego ranka, gdy Tang San odchodził, Wielki Mistrz zastanawiał się, czy iść do jego domu, by się rozejrzeć. Ostatecznie zrezygnował z tego zamiaru. Było ku temu wiele powodów, nawet takie, których sam nie był w stanie do końca wyjaśnić.
Nagle rozległo się pukanie.
Brwi Wielkiego Mistrza zmarszczyły się, zazwyczaj poza Tang Sanem nikt tu nie przychodził.
– Proszę wejść. – Wielki Mistrz odłożył książkę, mówiąc spokojnie.
Drzwi otworzyły się, z zewnątrz weszła duża postać. Miał na sobie prostą szarą szatę, potargane czarne włosy luźno opadające na ramiona, szarą twarz pooraną przez trudy życia, parę mętnych oczu, które migotały niczym świeca targana wiatrem. Jego wygląd wcale nie pasował do 50 lat, które nosił na karku.
– Witaj, Wielki Mistrzu. – głos gościa był głęboki i chrapliwy.
Mimowolnie kiedy ta osoba weszła przez drzwi, całe ciało Wielkiego Mistrza podświadomie się napięło, a nawet nieświadomie rozprowadził moc duchową po całym ciele.
– Ty jesteś…?
Gdy powoli się podniósł, w oczach Wielkiego Mistrza widać było niepewność.
– Jeśli o tym mowa nie spotkaliśmy się od 20 lat. Z moim obecnym wyglądem prawdopodobnie mnie nie rozpoznajesz. Jestem Tang Hao. – odziana w szare szaty postać powiedziała chłodno.
– Tang Hao?
Nagle beznamiętna twarz Wielkiego Mistrza zmieniła się drastycznie. Jego oczy błyskawicznie się skupiły i nie spuszczał wzroku ze stojącej przed nim osoby. Obie jego ręce zacisnęły się na stole, aż jego kłykcie pobielały.
– Ty… Ty jesteś, Hao…
Tang Hao machnął ręką, zatrzymując jego słowa.
– Nie ma potrzeby przywoływać dawnych tytułów. W tamtych czasach, z różnych powodów, inni ludzie prawdopodobnie uważaliby cię za szaleńca, ale ja wiem, że jesteś wytrwałą osobą. – powiedział chłodno.
Wielki Mistrz stopniowo się uspokajał, a jego surowa twarz od razu nieco się zmieniła.
– Wygląda na to, że moje przypuszczenie nie było błędne. Tak jak się spodziewałem, jesteś ojcem Tang Sana. On już wrócił do domu, dlaczego tu jesteś?
Tang Hao opuścił głowę, mówiąc spokojnie.
– Właśnie dlatego, że wrócił do domu, ja jestem tutaj. Wiem, że przyjąłeś go na swojego ucznia. Jako ojciec powinienem był odwiedzić cię dużo wcześniej. Muszę odejść i martwię się tylko o niego. Mam więc nadzieję, że zaopiekujesz się małym Sanem.
– Odejść? Dokąd? To twój syn.
Wielki Mistrz spojrzał na Tang Hao, spojrzenie jego oczu było nieco ostre.
Tang Hao nadal wyglądał na niewzruszonego.
– To twój uczeń. Muszę odejść, jest wiele rzeczy, którymi muszę się zająć. Przy mnie nie zazna szczęścia. Sam musi decydować o swoim życiu. Nie mam innych pragnień. 10 lat, opuściłem ten świat już 10 lat temu. Teraz on już dorasta, dlatego mam jeszcze sprawy, które wymagają, by się nimi zająć.
Wielki mistrz wziął głęboki wdech.
– Nie wiem, co ci się przydarzyło, ale wiem, że Tang San jest do ciebie bardzo przywiązany. Nie sądzisz, że taka rozłąka to dla niego coś okropnego?
– Sam zdecydował się kroczyć niezwykłą ścieżką. Przebywanie ze mną byłoby dla niego okrutne. Cóż, powiedziałem to, co miałem do powiedzenia, nieważne gdzie, proszę, pamiętaj, że to mój syn. – odpowiedział spokojnie Tang Hao.
Po tych słowach Tang Hao poruszył uniesioną ręką. Czarna płytka opadła na biurko Wielkiego Mistrza z delikatnym dźwiękiem. Ta płytka była bardzo podobna do tej, którą Wielki Mistrz i Tang San kupili, by wkroczyć do Duchowego Lasu. Tyle że na tej było wszystkie sześć znaków…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz