niedziela, 26 maja 2024

Refusing Your Ex-Husband's Obsession: A Guide - Rozdział 4

Rozdział 4 - Mogę ją spotkać raz jeszcze

Tłumacz: Seft-chan

 

W Cesarstwie Stern zamiast podczas wiosny, ceremonie osiągnięcia pełnoletności odbywały się zwykle w środku lata, kiedy niebo było najczystsze. Wynikało to z nazwy cesarstwa; Stern oznaczał w starożytnym języku „gwiazdę”.

Ceremonia osiągnięcia pełnoletności odbywała się zazwyczaj w nocy, od zmierzchu do północy. W końcu młodzi mężczyźni i kobiety staną się dorośli, gdy zegar wybije północ.

Poza tym, zgodnie z nazwą cesarstwa, ceremonia osiągnięcia pełnoletności nie byłaby kompletna bez ogłoszenia najjaśniejszej i największej gwiazdy nocy.

Przypadkowo imię „Irena” zostało przypisane największej gwieździe. Ta gwiazda symbolizowała „pokój”, dlatego imię „Irena” było w cesarstwie powszechne, niezależnie od tego, czy ktoś pochodził ze stanu szlacheckiego, czy pospólstwa.

Mówi się również, że znaczenie tej gwiazdy przybyło do cesarstwa jako upamiętnienie dawnego cesarstwa z przeszłości.

Ponieważ urodziłam się w szlachcie, uczono mnie podstaw historii. Ponieważ jednak nasza rodzina zawsze zmagała się z małym budżetem na zarządzanie naszym majątkiem, zawsze nie mogliśmy znaleźć korepetytora.

W moim przypadku Dawid nauczył mnie tego, czego sam się nauczył. Miałam mimo wszystko lepiej, on musiał uczyć się tego sam.

Byłam wiejskim szlachcicem i moja noga nigdy wcześniej nie była w stolicy. W pewnym stopniu prawdą jest, że do tej pory żyłam, nie wiedząc zbyt wiele o świecie.

Ale pomyśleć… Nawet nie wiedziałam, że w tym cesarstwie też byli Esperzy. I z opóźnieniem dowiedziałam się, że wiele lat temu w społeczeństwie żyło wielu Esperów, a także Przewodników.

W pewnym momencie jednak Przewodnicy zaczęli znikać. Z drugiej strony dziedzictwo Esperów również zanikało, ale ostatnio zaczęło się ponownie pojawiać.

I nie miałam innego wyjścia, jak tylko dowiedzieć się o tym teraz.

Po 3 dniach wspólnej podróży wąskim powozem bez przesiadek wraz z rodziną w końcu dotarliśmy do stolicy. Musieliśmy trochę uchylić okna ze względu na upał i nie mogłam się powstrzymać od słuchania ruchliwego zamieszania na zewnątrz przez te szczeliny, kiedy rozmawiali o tym.

Większość zajazdów w stolicy była już pełna ze względu na zainteresowanie Świętą.

Po przepytaniu tu i ówdzie moja rodzina nie miała innego wyjścia, jak tylko zadowolić się obskurnym zajazdem, w którym ledwo udało nam się znaleźć pokoje. Było to miejsce, w którym zazwyczaj zatrzymywało się pospólstwo, ale nie mieliśmy innego wyjścia.

Musieliśmy oszczędzać pieniądze, ponieważ wszyscy członkowie rodziny przyjechali tu razem. Wąski pokój, który dzieliłyśmy z mamą, był równie ciepły i wilgotny jak wąski powóz, z którego właśnie uciekłyśmy.

Podróż była trudna i niewygodna, ale podekscytowanie, które odczuwałam, było jeszcze większe, niż wszystkie negatywne skutki. I nawet jeśli dzieje się tak dlatego, że być może już się do tego przyzwyczailiśmy, nadal jestem pod wielkim wrażeniem mojej rodziny.

Było tak tłoczno i cały czas przebywaliśmy bardzo blisko siebie, zajmując przestrzeń osobistą kogoś innego, ale nie mogłam uwierzyć, że im to wcale nie przeszkadzało.

Kiedy zalała mnie fala szczęścia, uśmiech naturalnie pojawił się na moich ustach.

– Moja córko, nawet nie musisz tego mówić. Sądząc po tym, jak bardzo się uśmiechałaś i śmiałaś więcej, niż zwykle, nie możesz się tego doczekać, prawda?

– Tak… Jestem trochę podekscytowana. Jak myślisz, jaką osobą będzie Święta?

Przewodnik z Korei. Jaką osobą była główna bohaterka, o której czytałam tylko w powieści?

Czy była tak dobra i altruistyczna, jak ją przedstawiono w powieści?

Nie mogłem się doczekać, aż ta kobieta przyniesie szczęście dwóm osobom, które ją pokochają, księciu koronnemu i księciu, który nosił to samo imię, co mój były mąż.

Poza tym nie mogę się doczekać, aby pomóc mojej rodzinie w interesach.

Nie udało nam się jednak zdobyć dwóch powozów, więc nie mieliśmy ze sobą żadnej służby.

Kiedy moja mama rozpakowywała nasze torby i wyjęła moją sukienkę, podeszłam bliżej okna i na chwilę je uchyliłam.

Całe szczęście, że dotarliśmy przed lunchem. Przynajmniej będę mogła złapać oddech, zanim nadejdzie wieczór.

Z tej obskurnej gospody na obrzeżach stolicy z daleka widać było górujący nad miastem pałac cesarski. W porównaniu z jakąkolwiek inną budowlą, którą widziałam wcześniej, pałac był oczekiwanie większy i wspanialszy.

Moje spokojne serce zdawało się bić nieco szybciej z powodu oczekiwania, które powoli we mnie rosło.

~ * ~


[Ciel…]

[Żegnaj, kochanie…]

Nie. Nie odchodź, proszę.

Seohyun!

W nocy, w czasie, w którym zmuszony był spać, zawsze nawiedzały go halucynacje słuchowe.

Nie, nie tylko słuchowe. Cierpiał także na halucynacje wzrokowe.

Wiedział, że takie rzeczy jeszcze się nie wydarzyły, ale te sceny były tak wyraźnie żywe. Zawsze budził się rano zlany zimnym potem.

– Haa, ugh…

Przy tak silnych emocjach, które się go trzymały; były tak intensywne, że nie byłoby dziwne, gdyby nawet jego oczy były przeciwko jego rozsądkowi. A wraz z tymi emocjami jego ciało zmuszało go do używania jego zdolności niezależnie od jego woli.

Ponownie zasłony i stoły wokół niego w jednej chwili spłonęły, a jedynym śladem po nich pozostał popiół rozsypany na podłodze.

Jego niebieskie oczy, zamglone przez niespokojny snu, rozjaśniły się, dopiero gdy rozejrzał się po otoczeniu. Wstał z łóżka i podszedł do okna. Wyjrzał, by zobaczyć przed sobą znajomy, choć nieznany krajobraz, i dopiero wtedy mógł odetchnąć z ulgą.

Zza drzwi dało się słyszeć pukanie. Wydawało się, że kamerdyner zauważył, że jego pan się obudził.

– Wasza Wysokość, jak się czujesz? – zapytał głos młodego lokaja, gdy usłyszał kaszel swojego pana.

Pomimo wciąż dręczących Ciela wspomnień, ochrypłym głosem wpuścił lokaja do środka.

– Wejdź.

Na jego polecenie kamerdyner szybko wszedł do pokoju, kłaniając mu się.

– Czy mam przynieść szklankę zimnej herbaty, Wasza Wysokość?

– Tak.

Ponieważ kamerdyner służył mu już od dłuższego czasu, doskonale wiedział o zwyczajach swego pana po przebudzeniu. Pierwszą rzeczą, którą zwykle robił, było wypicie szklanki zimnej herbaty pełnej lodu.

Kamerdyner doskonale zdawał sobie sprawę, kiedy powinien również zostawić swojego pana w spokoju. Nie minęło dużo czasu, odkąd zaczął mieć taki nawyk.

Lokaj szybko przyniósł to, czego potrzebował jego pan, po czym natychmiast zniknął z pokoju. Oczywiście nie zapomniał w międzyczasie zmieść popiołów.

Kiedy znów został sam, Ciel usiadł przy oknie z wykuszem. Nie było tu nikogo, kto by się spodziewał, że będzie siedział w tak luźnej pozycji.

Tam wypił całą zimną herbatę na raz, nie robiąc przerwy na oddychanie. Zjadł także lód, zgrzytając zębami o zimne kostki.

I dopiero wtedy żar w nim płonący, trochę, tylko trochę, zaczął się uspokajać.

Orzeźwiający posmak mięty w ustach przypomniał mu o niej. Jego Przewodnik przypominał uzależniający smak mięty pieprzowej o niepowtarzalnym smaku.

Opierając się o okno z wykuszem, tępo patrzył na wschodzące słońce.

Przypomniał sobie, dlaczego mógł tu wrócić. Nie, właściwie nie chciał tego wspominać, ale była to scena, która przyszła mu na myśl naturalnie.

Raz po raz przypominał sobie, jak jego szał powoli, ale skutecznie słabł, jednakże tym, co pojawiło się w jego wizji, była nierealistyczna scena jej szczupłego ciała obejmującego go, ale powoli tracącego siły.

Jej ramiona, które w połowie były poparzone do tego stopnia, że ciało się roztapiało, straciły uścisk na nim. Wszystkie jej narządy już się stopiły, a przez zęby bez końca płynęła krew i piana.

Z jej ciałem w takim stanie trudno było powiedzieć, że może żyć, a jednak istniała jedna wskazówka, że tak było; jej czarne oczy patrzyły prosto w jego, nieruchome. Patrząc na niego tęsknie.

Ale kiedy ten słaby okruch życia zniknął tuż przed nim, ponownie wpadł w szał. Jego Przewodnik poświęcił dla niego swoje życie, a mimo to uczynił tę ofiarę daremną.

– Nie, to nie było daremne. Wróciłem, więc… Mogę ją spotkać jeszcze raz.

Linia szczęki wychudzonej twarzy mężczyzny była ostra i kanciasta, jakby mogła cię przeciąć jednym dotknięciem. I nie tylko jego cechy robiły takie wrażenie.

Pragnienie. Głód. Tęsknota.

Szaleństwo.

Wszystko to współistniało w jego niebieskich, szafirowych oczach, które wydzielały ostry, jak brzytwa blask.

Z wyrazem oczu, który sprawiał wrażenie człowieka desperacko poszukującego oazy na pustyni, czekał na ceremonię osiągnięcia pełnoletności. Odbędzie się ona dziś wieczorem.

Był tam ktoś, kogo musiał spotkać.

~ * ~


– Boże, minęło już sporo czasu, prawda.

Mama szepnęła do siebie, delikatnie wachlując moją twarz. Był środek lata, więc nawet wieczorami temperatura nie spadała. Raczej było po prostu wilgotno z powodu sporadycznego gorącego wiatru.

Nawet gdybym tu otworzyła okno, i tak nie zrobiłoby to różnicy, bo powóz był wąski, a suknia balowa, którą miałam na sobie, ściskała nas wszystkich razem.

Mama denerwowała się bardzo, że mój makijaż może się zmyć, nie zauważając, jak pot pojawiał się na jej czole.

– Mamo, ty też się pocisz. Pozwól mi to wytrzeć.

Wyjęłam chusteczkę i wytarłam pot mamy. Widząc moje zachowanie, mama nie mogła ukryć radości. Tata też się odezwał i pokazał swoją twarz.

– Tata też się poci, moja córko.

Poczułam, jak kąciki moich ust unoszą się do góry, kiedy wycierałam pot taty. Następnie brat również pokazał swoją twarz, jakby nadeszła jego kolej.

– Rin. Ja też.

– Kurczę, wszyscy macie chusteczki…

Chociaż trochę narzekałam, poklepałam Dawida po czole, aby również otrzeć jego pot.

Tymczasem powóz posunął się nieco do przodu.

To było nieuniknione. Przecież to społeczeństwo opierało się na hierarchii klasowej. Nie ma mowy, żeby moja rodzina, która ma najniższą rangę wśród szlachty, mogła szybko wejść na miejsce wydarzenia tylko dlatego, że przyjechaliśmy tu pierwsi.

Rzeczywiście. Nawet jeśli nie byłoby to społeczeństwo hierarchiczne, tego rodzaju irracjonalny system istniał wszędzie. Jak bardzo w moim poprzednim życiu doświadczyłam dyskryminacji w Korei tylko dlatego, że byłam sierotą?

W końcu wzięłam składany wachlarz od mamy i wachlowałam się, zajęta patrzeniem przez okno. Ponieważ zwykle trzymaliśmy się z daleka w naszym lennie, stolica była niezwykle ekscytującym miejscem, a najbardziej kolorowym i najjaśniejszym miejscem ze wszystkich tutaj był pałac.

Kiedy wpatrywałam się w herby na zatłoczonych powozach wokół nas, usłyszałam z daleka krzyk rycerza.

– To książę Leopardt! Zróbcie miejsce!

Słowa rycerza niczym nie różniły się od magicznego zaklęcia. Długi rząd powozów właśnie się zatrzymał, lecz wkrótce każdy z nich zaczął odjeżdżać na boki bulwaru.

Natychmiast rozsunęły się na boki, tak jak w mojej przeszłości samochody poruszały się, by zrobić miejsce wozom strażackim i tym podobnym.

Zamiast widoku tego, co działo się na moich oczach, bardziej rozpraszał mnie krzyk rycerza.

Książę Leopardt.

Drugi męski główny bohater powieści.

Ciel de Leopardt.

W powozie, który przejeżdżał obok nas spokojnie, znajdował się mężczyzna o takim samym nazwisku, jakie miał mój mąż w moim poprzednim życiu. Powóz mojej rodziny nie mógł się nawet równać z tym fantazyjnym i imponującym powozem, który był czarno-złoty. Po bokach miał wygrawerowany wzór rękojeści miecza.

Sama rękojeść miecza, zamiast ostrza, została starannie ozdobiona niezliczoną liczbą niebieskich szafirów, a w tle wyrzeźbione zostały niebieskie płomienie.

Był to herb Księstwa Leopardtów.

Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Jedyne, o czym mogłam myśleć, to, jak ten herb wyglądał dokładnie tak, jak opisano go w powieści.

Powóz minął nas w umiarkowanym tempie; ani szybko, ani wolno. Niestety nie widziałam twarzy drugiego głównego bohatera, bo w oknie były zaciągnięte czarne zasłony.

Kiedy jednak zobaczyłam powóz księcia, w tym momencie ciąg wątpliwości, który wciąż chodził mi po głowie, zniknął.

Naprawdę, faktycznie.

Przeniosłam się do świata powieści i teraz w nim żyję.

 

← Poprzedni

Następny →

 

środa, 22 maja 2024

Soul Land - Rozdział 9

Rozdział 9 - Pierwszy Pierścień Niebiesko-srebrnej Trawy

Tłumacz: gerasik19999

Korekta: Seft-chan

 

Część 1

– Kultywacja przed 20-tym rokiem życia jest bardzo ważna. Można powiedzieć, że osiągnięcia przed tym wiekiem określają sukces w przyszłości. Trzydziesta ranga to wielka przeszkoda. Jeśli przeskoczy się ją przed 20-tym rokiem życia, możliwości będą nieograniczone. Jeśli nie zdoła się przejść tej przeszkody w tym czasie, to nigdy się tego nie dokona. Młodość to przewaga, młodość ma potencjał. Dlatego nie możesz się obijać. Nauczyciel może pomóc ci z pierwszym i drugim pierścieniem. Jednak gdy będziesz potrzebować trzeciego, nauczyciel prawdopodobnie nie będzie wystarczający. Wtedy będziesz musiał polegać na sobie. W kultywacji ducha nie ma skrótów. Możesz polegać na medytacji, by zwiększyć swoją moc duchową. Mimo że masz przewagę przebudzonej mocy, tym bardziej nie możesz się obijać. W przeciwnym razie nie zasługujesz na bycie moim uczniem.

Wtedy gwałtownie odezwał się duch wariant, Luo San Pao.

Duch był połączony z właścicielem, więc mistrz natychmiast zareagował, jego ciało wystrzeliło w górę i spojrzał w tamtym kierunku.

Teraz niebo było całkiem ciemne, w mroku dziesięć zielonych, jak mech sylwetek zbliżało się do nich.

– To Piekielne Wilki. – głos mistrza był nieco przytłumiony, ale nie był przestraszony. – Mały Sanie, nie ruszaj się stamtąd.

San Pao ciągle wydawał dźwięki, wyraźnie skupiony na tych istotach, które się zbliżały. Mistrz z pewnością nie widział. W oczach Tang Sana błysnął fiolet i wszystko nagle stało się widoczne.

Było tam sześć bestii, mierzyły jakieś 160 centymetrów. Ich ciała były stalowoszare i zielonym blaskiem odznaczały się ich oczy. Powoli zbliżały się do Luo San Pao.

Zapach Luo San Pao powodował u nich niepokój i zbliżając się, zachowały formację półokręgu.

Mistrz prychnął lodowato.

– Stado małych wilków 10 poziomu ośmiela się mnie dręczyć, San Pao.

Luo San Pao wydał niskie wycie. Wdech brzmiący niczym ryk huraganu. Jego gruby brzuch zaczął się szybko rozszerzać, zaczął wyglądać, jak wielka powiększająca się ciągle kula.

Mistrz uniósł rękę i machnął nią. Z jego ciała wydobył się żółty pierścień i otoczył ciało San Pao. Następnie krzyknął poważnym tonem.

– Przebij wiatr, jak błyskawica, wstrząśnij niebem i rozerwij ziemię, Luo San Pao!

Oczy Luo San Pao nagle zabłysły, żółty pierścień skupił się wokół niego, zmieniając się w zasłonę światła. Okrągłe ciało nagle zaczęło rosnąć, osiągając niesamowity wzrost 5 metrów. Sylwetka obróciła się tyłem i rozległ się ogłuszający dźwięk, jakby ryczących błyskawic.

Mistrz niewiadomo kiedy wyciągnął dwie maski gazowe, podając jedną Tang Sanowi. Jednocześnie założył swoją na twarz.

Tang San podświadomie nałożył maskę, jego oczy były skupione na działaniach San Pao. Po tym ogłuszającym dźwięku zobaczył, jak żółta zasłona opada, sześć wilków została nią pokryta.

Ciała wilków zostały odrzucone przez atak San Pao, niczym liście na wietrze. Natychmiast spadły jakieś 10 metrów dalej. Kręgosłupy dwóch wilków uderzyły w drzewa. Zawyły z bólu, ale nie mogły się podnieść.

Pozostałe wilki wiły się trochę na ziemi. Tang San wykorzystywał swoje Oko Demona, by widzieć. Z pysków wilków lała się świeża krew. Widział, jak potężna była fala uderzeniowa. Zaczęły szybko wydawać dźwięki i nie licząc tych, które nie mogły się podnieść, reszta szybko uciekła.

Mistrz nawet teraz nie poskąpił Tang Sanowi nauk.

– Wilki i psy są podobne w budowie. Twarde głowy, twarde kości, ale miękkie kręgosłupy. To ich najsłabsza część.

Mistrz, mówiąc, postąpił do przodu wielkimi krokami, wyciągnął krótki nóż i podciął gardła nieruchomych wilków. Wysypał więcej proszku na ich ciała, by ukryć zapach krwi.

– Patrz, zaraz pojawią się pierścienie.

Na słowa mistrza Tang San skupił się, po śmierci wilków z ciał wydobyły się pierścienie białego, bladego światła. Rozwiewały się, jak mgła, idąc w górę, jakby za chwilę mogły zniknąć.

– To są duchowe pierścienie. Te dwa zostały zabite przeze mnie, więc mogę spełnić wymagania do awansu. Mógłbym teraz wchłonąć pierścienie i dokonać przeskoku. Konkretnie trzeba użyć mocy duchowej, by wciągnąć pierścień do mojego ciała. Następnie trzeba natychmiast rozpocząć medytację, wchłaniając energię pierścienia.

Słabe fioletowe światło wyszło z ręki mistrza, skinął palcem do pierścienia unoszącego się nad wilkiem, ten podleciał i zaczął krążyć wokół mistrza, ale nie wszedł do ciała.

– Obecnie moja moc jest zbyt niska, więc nie mogę wchłonąć pierścienia. W dwie godziny zniknie sam z siebie. Mały Sanie, podaj dwie białe rzodkwie.

– Och.

Tang San poruszył dłonią, wyciągając dwie rzodkwie i podał je mistrzowi.

Mistrz rzucił je w stronę Luo San Pao, który z ekscytacją szybko je pochłonął.

– Wariantów nie da się opisać za pomocą zwykłej teorii duchowej. San Pao może jeść, by zmniejszyć zużycie przeze mnie mocy. Jednak może zaatakować tylko trzy razy i po użyciu musi przeładować.

– Czy San Pao je tylko białą rzodkiew? – zapytał Tang San.

Mistrz spojrzał na niego z bólem.

– Widziałeś, San Pao atakuje pierdem. Gdyby nie maska, prawdopodobnie nie wytrzymałbyś tego zapachu. Bestie też go nie znoszą, więc te wilki uciekły. Jeśli chodzi o rzodkiew i zdolność wywoływania gazów, niewiele innych rzeczy może się z nią równać. Z dwoma San Pao szybciej uzupełni to, co wykorzystał do ataku.


Część 2

To tak działa? Tang San chciał się zaśmiać, ale widząc gorzki wzrok mistrza, nie ośmielił się wydać dźwięku. Mógł sobie wyobrazić, że posiadanie ducha, który atakuje przez pierdzenie, wśród mistrzów było czymś zawstydzającym. Biorąc pod uwagę dumę mistrza, jak mógł czuć się z tym dobrze?

Nagle rozległy się szybkie dźwięki ze strony Luo San Pao. Gorycz w oczach mistrza zastąpił zimny błysk i szybko pociągnął Tang Sana za rękę.

Wszystko nagle ucichło, do uszu Tang Sana dobiegł ledwo słyszalny szelest. Powietrze zaczęło nagle śmierdzieć, ale ten zapach nie był zbyt mocny. Czuć było słodkawy zapach, jakby herbaty.

Nos Tang Sana zmarszczył się i wykrzywił, podświadomie robiąc wydech.

– To trucizna.


Mistrz poruszył prawą ręką i teraz oba pierścienie przemieściły się, otaczając San Pao. Czujnie spoglądał w kierunku, skąd pochodził szelest.

– Dzisiejsza noc jest niespodziewanie tak niespokojna.

Szelest ustał. Tang San aktywował swoją Technikę Tajemniczych Niebios, rozszerzając Oko Demona do granic możliwości, patrząc w tamtym kierunku. Niewyraźnie zobaczył trójkątną zieloną głowę węża uniesioną wśród krzewów. Para rubinowych oczu patrzyła w ich kierunku. Może bojąc się efektu proszku, nie zbliżał się bardziej.

– Mistrzu, tam!

Tang San uniósł palec, pokazując miejsce, gdzie była głowa. Teraz Mistrz nie miał czasu zastanawiać się, dlaczego Tang San widzi miejsce, do którego jego własny wzrok jeszcze nie dotarł. Błyskawicznie wyciągnął flarę zza pasa, było to duchowe narzędzie i rzucił ją w tamtym kierunku.

Flara rozpaliła się w locie, przetoczyła i rozświetliła obszar. Tym razem mistrz też zobaczył wężową głowę i wciągnął powietrze.

– To wąż Datura, dlaczego tak dziki koleżka miałby pojawić się na obrzeżach lasu? Miejmy nadzieję, że ma 10 lat.

Jakby rozwścieczyła go flara, głowa węża uniosła się i zaczął syczeć na Luo San Pao. Proszek nadal go ograniczał i wąż nie poruszył się.

– Toksyna Węża Datura jest bardzo sprawna. Nie tylko ma efekt paraliżujący, ale dodatkowo uszkadza nerwy w ciele. To jeden z najstraszniejszych duchów z atrybutem trucizny. Jego ciało jest bardzo twarde, ciężko go zranić zwykłymi mieczami. Jego pysk i oczy to jedyne słabe punkty. Takie węże dobrze sprawdzają się ciągłej ochronie takich miejsc, dodatkowo jest bardzo szybki. Najbardziej przerażający jest jego agresywny charakter, przy spotkaniu z ludźmi prawie zawsze atakuje. Proszek nie zatrzyma go na długo, czeka na szansę. – Mistrz powiedział cicho.

Tang San nie poczuł strachu przez słowa mistrza. Przez swoje poprzednie życie w Ba-Shu, sekta Tang miała wiele węży, oczywiście nie było tam węży typu Datura. Jednak Tang Sanowi nie brakowało doświadczenia w radzeniu sobie z wężami. Od głowy widać było, że ten wąż jest jadowity, a po szerokości ciała widać, że słabością tego węża nie był jego ogon. Nie można było przewidzieć, w jaki sposób zaatakuje wąż z mocą duchową.

Mistrz pociągnął Tang Sana za siebie.

– Mały Sanie, teraz przedstawię ci zasadę. Wiele pierścieni wiele kości, strzela moc, pierścieni mniej kości mniej, weź nogi za pas i wiej! Pierścienie to pierścienie duchowe, kości odnoszą się do Duchowych Kości, to wyjaśnię ci później. Powiedzmy, że jeśli twoje kości i pierścienie przewyższają te przeciwnika, powinieneś wyprowadzić jeden potężny cios i zniszczyć przeciwnika. Jeśli masz mniej pierścieni i kości, niż przeciwnik, nie możesz się wahać i natychmiast uciekaj. Szacunek do samego siebie nigdy nie będzie ważniejszy, niż życie. Jeśli ten wąż ma 10 lat, możemy zaryzykować życiem i walczyć. Jeśli ma 100 lat, natychmiast uciekamy.

– Przebij wiatr, jak błyskawica, wstrząśnij niebem i rozerwij ziemię, Luo San Pao!

Po tych słowach Mistrz wydał San Pao rozkaz ataku.

Żółte pierścienie znów zamigotały, ciało San Pao zaczęło szybko nabrzmiewać. Mimo że zjadł rzodkiew po ataku na wilki, jego ciało nadal nie uzupełniło ubytku. Nadal zostały mu tylko dwa ataki.

Gdy rozległ się huk, pojawiła się też potężna fala uderzeniowa. Mimo że wąż był szybki, nawet gdyby chciał tego uniknąć, atak Luo San Pao był dystansowy i nie dałby rady.

Zobaczyli tylko, jak wielkie ciało węża odrywa się od ziemi i leci w dal.

– Szybko, biegnij!

Mistrz bez słowa zerknął na lecące ciało węża. Długość kultywacji była w tym przypadku proporcjonalna do długości ciała węża. Przed ewolucją w 1.000-letnią bestię, z każdy rok długość jego ciała rośnie o centymetr. Ciało tego gada miało wyraźnie ponad 3 metry. Należało powiedzieć, że jego kultywacja trwa już ponad 400 lat. Mistrz ani myślał, że z jego 29 poziomem może mierzyć się z taką bestią. Nie mówiąc już o sytuacji, gdzie jego własny duch nie jest potężny.

Rozległy się wściekłe dźwięki. Tang San został pociągnięty przez mistrza, by uciekać, obrócił głowę w jedną stronę, by spojrzeć. Fala uderzeniowa nie zraniła węża ani odrobinę, gdy miał uderzyć w ziemię, wygiął się i wyskoczył do przodu. Za każdym razem gdy jego ciało stykało się z ziemią, odbijało się od niej niczym sprężyna. Był niesamowicie szybki, ciągle zbliżał się w stronę mistrza.

Luo San Pao wcale nie był wolny, podążał blisko za mistrzem i Tang Sanem. W jego oczach widać już było panikę.

– Przebij wiatr, jak mgła, zahipnotyzuj w sen, Luo San Pao!

Mistrz krzyknął raz jeszcze, Luo San Pao raz jeszcze obrócił się i masa żółtego gazu wystrzeliła spomiędzy jego tłustych pośladków, rozchodząc się w powietrzu.

Dwa pierścienie mistrza mogą dać Luo San Pao dwie zdolności, jedną jest fala uderzeniowa, a drugą hipnoza. Teraz obie zostały wykorzystane.


Część 3

Wąż szybko przeskoczył nad mgłą, nie był wcale zahipnotyzowany. Był biegły w truciznach, jego odporność na trucizny przewyższała te innych bestii. Teraz jedynie delikatnie zwolnił.

Trzy strzały San Pao zostały wykorzystane. Jego ciało mocno się skurczyło, teraz karmienie go, by uzupełnić ubytki, nic nie da.

Dwa pierścienie wróciły do mistrza, wokół jego ciała widać było ciągle duchową moc, poruszała się bardzo szybko, jedna ręka ciągnęła Tang Sana, a mistrz błyskawicznie wyskoczył do przodu niczym spadająca gwiazda. Miał nadzieję pozbyć się ścigającego go węża.

Mistrz dobrze znał charakterystykę tego węża. Tego typu uparte i krwiożercze bestie miały jedną słabość, którą była cierpliwość. Jeśli nie zdoła szybko dopaść zdobyczy, podda się.

Jednak wąż, którego spotkali dziś, był uparty. Czy rozwścieczyła go fala uderzeniowa San Pao, czy też proszek, ciągle z niezachwianą cierpliwością ścigał mistrza i Tang Sana. Jego szybkość była niezrównana i coraz bardziej się zbliżał.

– San Pao, zatrzymaj go na chwilę.

Na polecenie mistrza, grube ciało San Pao stanęło na drodze pędzącego węża, starając się zatrzymać go.

Jednak ten wąż nie tylko był szybki, jego reakcje były bardzo ostre. Jego ciało rozwinęło się i uderzyło w Luo San Pao, po czym nadeszło ugryzienie.

Luo San Pao wydał mrożący krew w żyłach wrzask i padł na ziemię. Mistrz poruszył obiema rękami i ciało San Pao szybko zmieniło się w fioletowe światło, wracając do jego ciała.

Mistrz teraz w sercu czuł żal, wydarzenia z całego jego życia przebiegały mu przed oczyma. Chciał zapytać niebios, dlaczego miał w życiu takiego pecha? Dlaczego? Czemu tak było? Nawet mały Tang San został w to wciągnięty.

Gdy mistrz poczuł już desperację do tego stopnia, że czuł już ukucie jadowitych kłów węża, nagle odkrył, że jego chwyt na Tang Sanie zmienił się. Gdy się obrócił, zobaczył, że lewa ręka Tang Sana spoczywa na Dwudziestu Czterech Księżycowych Mostach na jego pasie. Natychmiast rzucił czymś za siebie, nie obracając się.

Wyleciała jedna duża rzodkiew, z delikatnym dźwiękiem uderzyła ciało węża, sprawiając, że będąca już w odległości pozwalającej na atak bestia, nagle zwolniła, ponownie otwierając między nimi przestrzeń.

Wyczuwanie odległości po dźwięku, było jedną ze zdolności Sekty Tang, ale jego kolejne działania wprawiły mistrza w szok. Widział, jak ręka Tang Sana przesuwa się między pasem, a pozycją rzutową i ciągle wystrzeliwuje kolejne rzodkwie. Mimo że siła nie zrani węża, jeśli miałby ich wyprzedzić, ciągłość ataku może go powstrzymać.

Co za niesamowita zdolność.

Mistrz zauważył, że przy każdym rzucie kciuk Tang Sana skierowany był do wewnątrz, ręka skierowana w dół, cztery pozostałe palce wyciągały się do przodu. Ten ruch był zgrabny i bardzo efektywny. A na twarzy Tang Sana, mimo że widać było nieco zaskoczenia, nie było nawet cienia strachu.

Gdyby to było poprzednie życie Tang Sana, każdy z Jianghu mógłby nazwać tę zdolność, bo była to podstawowa rzecz z arkanów ukrytych broni. Rzut Strzałą z Ręki. Wykorzystuje się pęd ręki do wyrzucania ukrytych broni. Taka zdolność, jak najbardziej była bezpośrednia, choć nie można było uznać jej za elegancką, teraz była bardzo efektywna.

Mimo że rzodkwi było sporo, Tang San rzucał bardzo szybko. Po chwili zapas w pasie został wyczerpany.

Teraz stanęli przed sytuacją zagrożenia życia, Tang San rozumiał bardzo dobrze. Spotkali twardą, szybką jadowitą bestię, co to oznaczało? Nie czas na ukrywanie swojej prawdziwej siły.

Puścił rękę mistrza, obrócił się błyskawicznie, lewa ręka powędrowała do przodu. Czarny grot już bezdźwięcznie emanował mocą. Strzałka, nad którą tak pracował, wreszcie będzie wykorzystana.

Oczy Tang Sana stały się fioletowe przez efekt Oka Demona. Wyraźnie widział każdy ruch węża.

Reakcja węża była szybsza, niż się spodziewał, strzałka została wystrzelona w stronę jego lewego oka. Jednak zobaczył, jak jego ciało w powietrzu błyskawicznie się obraca. Głowa węża opadła, niespodziewanie unikając zagrożenia. Jednak strzałka była za szybka i mimo to trafiła w ciało węża.

Z wyraźnym dźwiękiem strzałka uderzyła w łuski węża, silny ból wywołał dźwiękową reakcję stworzenia.

Tang San w duchu był rozczarowany. Z racji tego, że strzałki wykorzystują mechanizm do wyrzutu, szybkość i siła nie były problemem. Jednak to nie było wystarczająco unikatowe i służyło jako prosty atak. To był typowy minus broni opartych na mechanizmach. Jednak obronne możliwości węża, zaskoczyły go. Trzeba wiedzieć, że mimo że strzałek było tylko trzy, zostały wykute z prawdziwej stali. Siła wyrzutowa mechanizmu też była bardzo duża. Nie był jednak w stanie naprawdę zranić oka duchowej bestii.

Wąż był rozwścieczony i jego łuski zaczęły błyszczeć, zielone łuski pokryło delikatne żółte światło. Jego prędkość nagle wzrosła. W ułamku sekundy wyskoczył, pojawiając się przed Tang Sanem.

Gdy Tang San puścił, mistrz przemieścił się już dziesięć metrów, to stało się w ułamku sekundy. Teraz próba uratowania Tang Sana na nic się zda.

W kluczowym momencie Tang San był bardzo spokojny. Moc Tajemniczych Niebios działała w całym jego ciele. Ten efekt prawdziwej zdolności daoisty, sprawił, że wszedł w stan, że jego serce było spokojne, jak woda. Patrzył, jak wąż otwiera szeroko pysk, nie był ani trochę przestraszony. Jego prawa ręka poruszyła się i krótki miecz, który przekazał mu mistrz, pojawił się w niej.


Część 4

Wąż poza szybkością miał jeszcze siłę, ale w żadnym nie dorównywał obecnemu Tang Sanowi. Widząc zbliżający się atak, Tang San użył Cienistego Kroku, by przemieścić się w bok. Wiedział, że ma tylko jedną szansę, jeśli nie da rady zrobić tego teraz, wąż drugi raz nie da się złapać.

Decydując w ułamku sekundy, Tang San uniósł obie ręce prawie całkiem wypełnione mocą Tajemniczych Niebios. W jego ręku zabłyszczało niebieskie światło, jego ręka została przyciągnięta i raz jeszcze wykonała ruch, jego ciało nadal znajdowało się pod wpływem techniki ruchu i ponownie zmieniło pozycję.

Wąż poczuł przyciągające uczucie od boku i jego łeb niekontrolowanie się przekrzywił. W tej chwili przez skok na Tang Sana pysk węża był otwarty i powoli się zamykał.

Rozległy niebieski blask pojawił się, jakby znikąd. Po chwili oczekiwania w ułamku sekundy łeb węża przekręcił się. Chwilę przed tym jak jego pysk zamknął się. Puuu~

Ciało niemal czterometrowego węża zamarło na ułamek sekundy. Krótki miecz był całkowicie wbity w pysk węża. Ciało węża zaczęło wierzgać i gdy opadł na ziemie, piasek i kamienie wystrzeliły w powietrze z miejsca, gdzie jego twarde ciało się przesuwało. Zarówno małe krzewy, jak i drzewa były wykrzywiane, nie mogąc wytrzymać takiego tornada. Gałęzie się łamały, a liście spadały.

Uderzając mieczem z całej siły, Tang San wykorzystał Cienisty Krok, by się wycofać. Dokładnie na odległość pozwalającą uniknąć uderzenia ogonem węża. Mówi się, że coś może być ranne, ale na pewno nie ginie od razu. Czy sądząc po charakterystyce węża, może od razu zginąć?

– Mały Sanie…

Głos mistrza nagle wybudził Tang Sana. Wiedział, że przez to, co przed chwilą zrobił, nie mógł uniknąć odkrycia się przez Mistrza. Jego dusza nie jest częścią tego świata, a to nie może dotrzeć do wiadomości byle kogo. Co robić?

Zabić mistrza, by go uciszyć? Tang San wierzył, że z mocą i charakterystyką strzałki, jego szanse powodzenia to jakieś 70% z racji tego, że Luo San Pao nie miał już możliwości atakowania. Jednak jak mógłby to zrobić? Mistrz był jego nauczycielem; mimo że znali się tylko kilka dni, Mistrz zdobył już jego szczere uznanie. Nic nie poradzi, mógł tylko kłamać.

Gdy jego nogi niespodziewanie się ugięły, Tang San przewrócił się na ziemię.

Mistrz wyciągnął ręce i złapał go, był mimo wszystko Duchowym Wielkim Mistrzem na 29 poziomie i mimo że jego duch był słaby, nadal miał duchową moc. Podtrzymał Tang Sana jedną ręką.

– Mały Sanie, co…

– Nauczycielu, byłem śmiertelnie przerażony, gdy ten wąż nas ścigał.

Mistrz spojrzał na ścieżkę zniszczenia zostawioną przez węża i powiedział upominającym tonem.

– Dlaczego tak nagle puściłeś? Wiesz, jak to było niebezpieczne?

Mistrz nie widział tyle, ile Tang San się spodziewał, mimo wszystko był środek nocy. Mistrz nie miał też zdolności podobnej do Fioletowego Oka Demona. W mroku mistrz widział tylko, jak ciało Tang Sana zostaje z tyłu. Oraz krótki niebieski błysk z miecza. Jeśli chodzi o dźwięk strzałki uderzającej o łuski, tego w ogóle nie zauważył.

– Nie wiem, jak to wyjaśnić. Moja ręka była mokra od potu i nagle się wyślizgnęła. Mistrzu, w zamieszaniu użyłem miecza, który mi podarowałeś. Chyba zadałem przeszywającą ranę temu wężowi.

Gdy mistrz uniósł rękę Tang Sana, rzeczywiście była mokra od potu. Mistrz także zauważył, że Tang San prawdopodobnie zadał ciężką ranę i to w punkt witalny w przeciwnym razie, dlaczego to dzikie, wredne i mściwe stworzenie nagle zaprzestałoby ataku?

– Nie zakładaj tego z góry, zobaczymy. Bestie typu wężowego są bardzo wytrzymałe. Nie zginie tak łatwo.

Tang San zaczął łapać oddech, brakowało mu powietrza i osłabł.

Stając naprzeciw tak przerażającej bestii, jak 100-letni wąż Datura, użył całej swojej siły. Gdyby jedno uderzenie Żurawia Łapiącego Smoka nie przekrzywiło łba węża, wszystko skończyłoby się inaczej.

W wyniku tego wydarzenia Tang San już zdecydował, że po powrocie musi wymyślić sposób na polepszenie swojego uzbrojenia. Przed ukończeniem ewolucji Tajemniczych Niebios wykorzystanie broni różnego typu opartej na mechanizmach było najlepszym wyjściem i jednocześnie wykorzystywało to jego największy talent.

Mistrz i uczeń stali, obserwując, szaleńcze ruchy węża powoli ustały. Jego ciało wiło się, uderzając w rośliny i pokazując ziemię pod nimi.

Miecz, który dał Tang Sanowi Mistrz, mimo że był dość krótki, wystarczył do przebicia mózgu węża. To była śmiertelna rana.

Widząc, jak wicie się węża słabnie, mistrz wypuścił powietrze i jego wyraz twarzy zaczął się zmieniać. Panikę stopniowo zastępowała wielka radość.

– To wspaniałe, rzeczywiście wspaniale! Mały Sanie, dostaniesz swój pierścień.

– Nauczycielu, co ty mówisz? Nie masz na myśli chyba tego węża, prawda?

Tang San w szoku spojrzał na mistrza.

Ten z powagą skinął głową.

– Dokładnie o to chodzi. W kwestii kultywacji węża do osiągnięcia tysiąca lat, ciało węża rośnie o centymetr z każdym rokiem. Ciało tego węża ma już prawie cztery metry, co znaczy, że kultywuje przez prawie 400 lat. Z racji tego, że zbliża się do granicy tego, co można posiąść, przechodząc z Duchowego Mędrca na Duchowego Mistrza, z twoją duchową mocą możesz wchłonąć ten pierścień bez problemu.

– Jednak, nauczycielu, mój duch to roślina, a to duch typu bestii. Będę w stanie używać jego pierścienia? Nie powstanie w ten sposób konflikt? – Tang San zapytał niepewnie.


Część 5

Teraz mistrz był już spokojny, w jego oczach widać było niezachwianą pewność.

– Jedną z dziesięciu zasad świata duchów, które wyłapałem podczas moich badań, jest zasada Mimiki duchowej. Mówi ona, że roślinne typy duchów nie koniecznie nie mogą wchłaniać pierścieni odzwierzęcych, podobnie, jak zwierzęce duchy nie mają ograniczeń w kwestii wchłaniania pierścieni roślinnych. Jeśli wystąpią odpowiednie warunki, wchłonięcie wzajemne może wystąpić. Z racji niewielkiego i słabego ducha, każdy poprawnie dodany pierścień nie spowoduje odrzucenia, a zostanie pasywnie przyjęty. Dlatego wchłonięcie tego pierścienia nie będzie problemem. Poza tym pamiętasz, jakiego pierścienia szukamy?

Oczy Tang Sana zabłysły.

– Zwiększający wytrzymałość i najlepiej posiadający truciznę. Ten wąż z pewnością spełnia oba warunki.

Mistrz posłał Tang Sanowi porozumiewawcze spojrzenie, mówiąc.

– Mistrzowie czy nie, wszyscy należeli do Hali Duchów. W kwestii moich dziesięciu zasad duchowego świata wszyscy się śmiali i nikt nie uwierzył. Wcześniej żaden mistrz nie zgodził się wchłonąć różnych typów pierścieni, by się wzmocnić. Mały Sanie, jesteś gotowy spróbować? Mimo że w kwestii teorii mam absolutną pewność, nigdy nie próbowano tego na żywo. Praktyka jest nieodzowną częścią określania prawdy. Dziesięć zasad, które opracowałem, mogą być jedynie teorią, nie prawdą, właśnie dlatego, że nie ma chętnych, by je wypróbować.

Tang San zobaczył w oczach mistrza fanatyzm. Przez posiadanie wariantu mistrz przez całe życie nie mógł stać się potężnym duchowym mistrzem. Mimo to był tak wytrwały, poświęcając swoje życie badaniu nad duchami.

W przypadku takich ludzi szacunek Tang Sana do Mistrza jako osoby rósł, co oznaczało również uszanowanie jego badań.

– Nauczycielu, pozwól mi sprawdzić to w praktyce. Wierzę, że twoje badania nie są błędne.

Wąż powoli przestał się ruszać, kluczowa część jego głowy została przebita mieczem. Nawet jeśli jego żywotność była wielka, trudno było uciec przed śmiercią.

Blade żółte światło zaczęło wydobywać się z ciała węża. W przeciwieństwie do pierścienia, który Tang San widział przy wilku ten, który wyszedł z ciała węża, był bardzo wyraźny. Jego blask także był większy w porównaniu do pierścienia Piekielnego Wilka. Nawet bez bezpośredniego kontaktu, czuć było zamkniętą w nim wielką energię.

Gdy usłyszał słowa Tang Sana, w oczach mistrza pokazała się wielka wdzięczność.

– Mały Sanie, zaczynaj!

Tang San skinął głową, uniósł rękę, opierając się uczuciu słabości przez ubytek sił. Pozostała duchowa moc powoli skupiła się w jego dłoni. Pojawiła się lekka niebiesko-srebrna mgła i trawa wyrosła z jego ręki. Wydobywała się z niej energia życiowa, gdy delikatnie bujała się przez ruch mocy duchowej.

Chodź, mój pierwszy pierścieniu. Ty zdecydujesz, czy będę mógł zgłębić dalsze tajniki sekty Tang oraz czy będzie mi dane przejąć nadzieje mojego mistrza.

Przyciągany niebieskim światłem, pierścień 100-letniego węża skierował się do Tang Sana.

Mistrz wpatrywał się nieprzerwanie w pierścień i cicho powiedział.

– Usiądź po turecku i skup umysł na duchu.

Tang San posłuchał i usiadł, skupił się na duchu wychodzącym z jego ręki. Wtedy, w miarę jak pierścień się zbliżał, Tang San poczuł wielką presję. Nawet jego szkielet pod takim naciskiem wydawał delikatne dźwięki.

Bardzo szybko pierścień żółtego światła dotarł do szczytu głowy Tang Sana. Nie dając mu czasu na reakcję, złota aureola gwałtownie się skurczyła. Przybrała rozmiar bransoletki i bardzo skupiła się, zmieniając w mały złoty pierścień, który natychmiast opadł, otaczając trawę wychodzącą z jego ręki.

Tang San poczuł, jakby włożył rękę w magmę, gorąca paląca energia szybko się rozchodziła. Błyskawicznie dziki gorący prąd wpadł do jego ciała. Natychmiast doznał uczucia, jakby jego organy wewnętrzne płonęły. Jego ciało mimowolnie zaczęło mocno się trząść.

– Nieważne, jak energia pierścienia wpłynie do twojego ciała, miej na uwadze, że musisz za wszelką cenę zachować przytomność. Tylko wtedy w przyszłości będziesz w stanie dużo lepiej wykorzystywać energię pierścienia.

To były ostatnie słowa, jakie Tang San usłyszał od mistrza, po chwili zamknął oczy. Jego świadomość zapadła się w gotującym się oceanie.

Moc Tajemniczego Nieba także rozpaliła się przez tę energię, która nagle się pojawiła. Gorący prąd błyskawicznie rozszedł się w każdej części jego ciała. Tang San miał wrażenie, że rozchylając usta, będzie zionął ogniem.

Rzeczywiście silna energia.

Napływ mocy z pierścienia natychmiast mocno przetestował ciało Tang Sana, ale jednocześnie go zaskoczył. Taka gorąca energia nie zniszczyła ducha trawy.

Gdy jego świadomość się rozjaśniła, Tang San zobaczył samego siebie pogrążonego w morzu płomieni. Wśród tych płomieni, pojedyncze źdźbło niebiesko-srebrnej trawy poruszało się rytmicznie. Nieważne, jak gorący był płomień, nie był w stanie go zniszczyć.

Tang San w duchu był przeszczęśliwy, była to wizualizacja jego wewnętrznej siły. W poprzednim życiu, ponieważ był za stary, kultywując Zapis Skarbów Tajemniczych Niebios, nigdy nie doświadczył takiego uczucia. Nie spodziewał się, że to pokaże się już przy wchłanianiu pierwszego pierścienia.

Pod gorącem ognia trawa zaczęła się zmieniać. Z początku wątłe źdźbło stało się dłuższe, szersze, a jego kolor stopniowo stawał się głębszy. Ciemnoniebieska trawa zaczęła się wydłużać, mocniej poruszając się na boki, jakby w ogniu podskakiwały niezliczone węże.

Bladoniebieska trawa stawała się ciemnoniebieska, a na powierzchni miała też czarne żyłki takie, jak wcześniej widać było na ciele węża Datura.

Gorący prąd powietrza wyszedł, Tang San miał wrażenie, że gorąco rozeszło się po jego ciele. 

 

← Poprzedni

Następny →

wtorek, 21 maja 2024

Soul Land - Rozdział 9.5

Rozdział 9.5 - Pierwszy Pierścień Niebiesko-srebrnej Trawy (5)

Tłumacz: gerasik1999

Korekta: Seft-chan

 

Teraz mistrz był już spokojny, w jego oczach widać było niezachwianą pewność.

– Jedną z dziesięciu zasad świata duchów, które wyłapałem podczas moich badań, jest zasada Mimiki duchowej. Mówi ona, że roślinne typy duchów nie koniecznie nie mogą wchłaniać pierścieni odzwierzęcych, podobnie, jak zwierzęce duchy nie mają ograniczeń w kwestii wchłaniania pierścieni roślinnych. Jeśli wystąpią odpowiednie warunki, wchłonięcie wzajemne może wystąpić. Z racji niewielkiego i słabego ducha, każdy poprawnie dodany pierścień nie spowoduje odrzucenia, a zostanie pasywnie przyjęty. Dlatego wchłonięcie tego pierścienia nie będzie problemem. Poza tym pamiętasz, jakiego pierścienia szukamy?

Oczy Tang Sana zabłysły.

– Zwiększający wytrzymałość i najlepiej posiadający truciznę. Ten wąż z pewnością spełnia oba warunki.

Mistrz posłał Tang Sanowi porozumiewawcze spojrzenie, mówiąc.

– Mistrzowie czy nie, wszyscy należeli do Hali Duchów. W kwestii moich dziesięciu zasad duchowego świata wszyscy się śmiali i nikt nie uwierzył. Wcześniej żaden mistrz nie zgodził się wchłonąć różnych typów pierścieni, by się wzmocnić. Mały Sanie, jesteś gotowy spróbować? Mimo że w kwestii teorii mam absolutną pewność, nigdy nie próbowano tego na żywo. Praktyka jest nieodzowną częścią określania prawdy. Dziesięć zasad, które opracowałem, mogą być jedynie teorią, nie prawdą, właśnie dlatego, że nie ma chętnych, by je wypróbować.

Tang San zobaczył w oczach mistrza fanatyzm. Przez posiadanie wariantu mistrz przez całe życie nie mógł stać się potężnym duchowym mistrzem. Mimo to był tak wytrwały, poświęcając swoje życie badaniu nad duchami.

W przypadku takich ludzi szacunek Tang Sana do Mistrza jako osoby rósł, co oznaczało również uszanowanie jego badań.

– Nauczycielu, pozwól mi sprawdzić to w praktyce. Wierzę, że twoje badania nie są błędne.

Wąż powoli przestał się ruszać, kluczowa część jego głowy została przebita mieczem. Nawet jeśli jego żywotność była wielka, trudno było uciec przed śmiercią.

Blade żółte światło zaczęło wydobywać się z ciała węża. W przeciwieństwie do pierścienia, który Tang San widział przy wilku ten, który wyszedł z ciała węża, był bardzo wyraźny. Jego blask także był większy w porównaniu do pierścienia Piekielnego Wilka. Nawet bez bezpośredniego kontaktu, czuć było zamkniętą w nim wielką energię.

Gdy usłyszał słowa Tang Sana, w oczach mistrza pokazała się wielka wdzięczność.

– Mały Sanie, zaczynaj!

Tang San skinął głową, uniósł rękę, opierając się uczuciu słabości przez ubytek sił. Pozostała duchowa moc powoli skupiła się w jego dłoni. Pojawiła się lekka niebiesko-srebrna mgła i trawa wyrosła z jego ręki. Wydobywała się z niej energia życiowa, gdy delikatnie bujała się przez ruch mocy duchowej.

Chodź, mój pierwszy pierścieniu. Ty zdecydujesz, czy będę mógł zgłębić dalsze tajniki sekty Tang oraz czy będzie mi dane przejąć nadzieje mojego mistrza.

Przyciągany niebieskim światłem, pierścień 100-letniego węża skierował się do Tang Sana.

Mistrz wpatrywał się nieprzerwanie w pierścień i cicho powiedział.

– Usiądź po turecku i skup umysł na duchu.

Tang San posłuchał i usiadł, skupił się na duchu wychodzącym z jego ręki. Wtedy, w miarę jak pierścień się zbliżał, Tang San poczuł wielką presję. Nawet jego szkielet pod takim naciskiem wydawał delikatne dźwięki.

Bardzo szybko pierścień żółtego światła dotarł do szczytu głowy Tang Sana. Nie dając mu czasu na reakcję, złota aureola gwałtownie się skurczyła. Przybrała rozmiar bransoletki i bardzo skupiła się, zmieniając w mały złoty pierścień, który natychmiast opadł, otaczając trawę wychodzącą z jego ręki.

Tang San poczuł, jakby włożył rękę w magmę, gorąca paląca energia szybko się rozchodziła. Błyskawicznie dziki gorący prąd wpadł do jego ciała. Natychmiast doznał uczucia, jakby jego organy wewnętrzne płonęły. Jego ciało mimowolnie zaczęło mocno się trząść.

– Nieważne, jak energia pierścienia wpłynie do twojego ciała, miej na uwadze, że musisz za wszelką cenę zachować przytomność. Tylko wtedy w przyszłości będziesz w stanie dużo lepiej wykorzystywać energię pierścienia.

To były ostatnie słowa, jakie Tang San usłyszał od mistrza, po chwili zamknął oczy. Jego świadomość zapadła się w gotującym się oceanie.

Moc Tajemniczego Nieba także rozpaliła się przez tę energię, która nagle się pojawiła. Gorący prąd błyskawicznie rozszedł się w każdej części jego ciała. Tang San miał wrażenie, że rozchylając usta, będzie zionął ogniem.

Rzeczywiście silna energia.

Napływ mocy z pierścienia natychmiast mocno przetestował ciało Tang Sana, ale jednocześnie go zaskoczył. Taka gorąca energia nie zniszczyła ducha trawy.

Gdy jego świadomość się rozjaśniła, Tang San zobaczył samego siebie pogrążonego w morzu płomieni. Wśród tych płomieni, pojedyncze źdźbło niebiesko-srebrnej trawy poruszało się rytmicznie. Nieważne, jak gorący był płomień, nie był w stanie go zniszczyć.

Tang San w duchu był przeszczęśliwy, była to wizualizacja jego wewnętrznej siły. W poprzednim życiu, ponieważ był za stary, kultywując Zapis Skarbów Tajemniczych Niebios, nigdy nie doświadczył takiego uczucia. Nie spodziewał się, że to pokaże się już przy wchłanianiu pierwszego pierścienia.

Pod gorącem ognia trawa zaczęła się zmieniać. Z początku wątłe źdźbło stało się dłuższe, szersze, a jego kolor stopniowo stawał się głębszy. Ciemnoniebieska trawa zaczęła się wydłużać, mocniej poruszając się na boki, jakby w ogniu podskakiwały niezliczone węże.

Bladoniebieska trawa stawała się ciemnoniebieska, a na powierzchni miała też czarne żyłki takie, jak wcześniej widać było na ciele węża Datura.

Gorący prąd powietrza wyszedł, Tang San miał wrażenie, że gorąco rozeszło się po jego ciele.

 

← Poprzedni

Następny →

Soul Land - Rozdział 9.4

Rozdział 9.4 - Pierwszy Pierścień Niebiesko-srebrnej Trawy (4)

Tłumacz: gerasik1999

Korekta: Seft-chan

 

Wąż poza szybkością miał jeszcze siłę, ale w żadnym nie dorównywał obecnemu Tang Sanowi. Widząc zbliżający się atak, Tang San użył Cienistego Kroku, by przemieścić się w bok. Wiedział, że ma tylko jedną szansę, jeśli nie da rady zrobić tego teraz, wąż drugi raz nie da się złapać.

Decydując w ułamku sekundy, Tang San uniósł obie ręce prawie całkiem wypełnione mocą Tajemniczych Niebios. W jego ręku zabłyszczało niebieskie światło, jego ręka została przyciągnięta i raz jeszcze wykonała ruch, jego ciało nadal znajdowało się pod wpływem techniki ruchu i ponownie zmieniło pozycję.

Wąż poczuł przyciągające uczucie od boku i jego łeb niekontrolowanie się przekrzywił. W tej chwili przez skok na Tang Sana pysk węża był otwarty i powoli się zamykał.

Rozległy niebieski blask pojawił się, jakby znikąd. Po chwili oczekiwania w ułamku sekundy łeb węża przekręcił się. Chwilę przed tym jak jego pysk zamknął się.. *Puuu~*

Ciało niemal czterometrowego węża zamarło na ułamek sekundy. Krótki miecz był całkowicie wbity w pysk węża. Ciało węża zaczęło wierzgać i gdy opadł na ziemie, piasek i kamienie wystrzeliły w powietrze z miejsca, gdzie jego twarde ciało się przesuwało. Zarówno małe krzewy, jak i drzewa były wykrzywiane, nie mogąc wytrzymać takiego tornada. Gałęzie się łamały, a liście spadały.

Uderzając mieczem z całej siły, Tang San wykorzystał Cienisty Krok, by się wycofać. Dokładnie na odległość pozwalającą uniknąć uderzenia ogonem węża. Mówi się, że coś może być ranne, ale na pewno nie ginie od razu. Czy sądząc po charakterystyce węża, może od razu zginąć?

– Mały Sanie…

Głos mistrza nagle wybudził Tang Sana. Wiedział, że przez to, co przed chwilą zrobił, nie mógł uniknąć odkrycia się przez Mistrza. Jego dusza nie jest częścią tego świata, a to nie może dotrzeć do wiadomości byle kogo. Co robić?

Zabić mistrza, by go uciszyć? Tang San wierzył, że z mocą i charakterystyką strzałki, jego szanse powodzenia to jakieś 70% z racji tego, że Luo San Pao nie miał już możliwości atakowania. Jednak jak mógłby to zrobić? Mistrz był jego nauczycielem; mimo że znali się tylko kilka dni, Mistrz zdobył już jego szczere uznanie. Nic nie poradzi, mógł tylko kłamać.

Gdy jego nogi niespodziewanie się ugięły, Tang San przewrócił się na ziemię.

Mistrz wyciągnął ręce i złapał go, był mimo wszystko Duchowym Wielkim Mistrzem na 29 poziomie i mimo że jego duch był słaby, nadal miał duchową moc. Podtrzymał Tang Sana jedną ręką.

– Mały Sanie, co…

– Nauczycielu, byłem śmiertelnie przerażony, gdy ten wąż nas ścigał.

Mistrz spojrzał na ścieżkę zniszczenia zostawioną przez węża i powiedział upominającym tonem.

– Dlaczego tak nagle puściłeś? Wiesz, jak to było niebezpieczne?

Mistrz nie widział tyle, ile Tang San się spodziewał, mimo wszystko był środek nocy. Mistrz nie miał też zdolności podobnej do Fioletowego Oka Demona. W mroku mistrz widział tylko, jak ciało Tang Sana zostaje z tyłu. Oraz krótki niebieski błysk z miecza. Jeśli chodzi o dźwięk strzałki uderzającej o łuski, tego w ogóle nie zauważył.

– Nie wiem, jak to wyjaśnić. Moja ręka była mokra od potu i nagle się wyślizgnęła. Mistrzu, w zamieszaniu użyłem miecza, który mi podarowałeś. Chyba zadałem przeszywającą ranę temu wężowi.

Gdy mistrz uniósł rękę Tang Sana, rzeczywiście była mokra od potu. Mistrz także zauważył, że Tang San prawdopodobnie zadał ciężką ranę i to w punkt witalny w przeciwnym razie, dlaczego to dzikie, wredne i mściwe stworzenie nagle zaprzestałoby ataku?

– Nie zakładaj tego z góry, zobaczymy. Bestie typu wężowego są bardzo wytrzymałe. Nie zginie tak łatwo.

Tang San zaczął łapać oddech, brakowało mu powietrza i osłabł.

Stając naprzeciw tak przerażającej bestii, jak 100-letni wąż Datura, użył całej swojej siły. Gdyby jedno uderzenie Żurawia Łapiącego Smoka nie przekrzywiło łba węża, wszystko skończyłoby się inaczej.

W wyniku tego wydarzenia Tang San już zdecydował, że po powrocie musi wymyślić sposób na polepszenie swojego uzbrojenia. Przed ukończeniem ewolucji Tajemniczych Niebios wykorzystanie broni różnego typu opartej na mechanizmach było najlepszym wyjściem i jednocześnie wykorzystywało to jego największy talent.

Mistrz i uczeń stali, obserwując, szaleńcze ruchy węża powoli ustały. Jego ciało wiło się, uderzając w rośliny i pokazując ziemię pod nimi.

Miecz, który dał Tang Sanowi Mistrz, mimo że był dość krótki, wystarczył do przebicia mózgu węża. To była śmiertelna rana.

Widząc, jak wicie się węża słabnie, mistrz wypuścił powietrze i jego wyraz twarzy zaczął się zmieniać. Panikę stopniowo zastępowała wielka radość.

– To wspaniałe, rzeczywiście wspaniale! Mały Sanie, dostaniesz swój pierścień.

– Nauczycielu, co ty mówisz? Nie masz na myśli chyba tego węża, prawda?

Tang San w szoku spojrzał na mistrza.

Ten z powagą skinął głową.

– Dokładnie o to chodzi. W kwestii kultywacji węża do osiągnięcia tysiąca lat, ciało węża rośnie o centymetr z każdym rokiem. Ciało tego węża ma już prawie cztery metry, co znaczy, że kultywuje przez prawie 400 lat. Z racji tego, że zbliża się do granicy tego, co można posiąść, przechodząc z Duchowego Mędrca na Duchowego Mistrza, z twoją duchową mocą możesz wchłonąć ten pierścień bez problemu.

– Jednak, nauczycielu, mój duch to roślina, a to duch typu bestii. Będę w stanie używać jego pierścienia? Nie powstanie w ten sposób konflikt? – Tang San zapytał niepewnie.

 

← Poprzedni

wtorek, 14 maja 2024

Soul Land - Rozdział 9.3

Rozdział 9.3 - Pierwszy Pierścień Niebiesko-srebrnej Trawy (3)

Tłumacz: gersik1999 

Korekta: Seft-chan 


Wąż szybko przeskoczył nad mgłą, nie był wcale zahipnotyzowany. Był biegły w truciznach, jego odporność na trucizny przewyższała te innych bestii. Teraz jedynie delikatnie zwolnił.

Trzy strzały San Pao zostały wykorzystane. Jego ciało mocno się skurczyło, teraz karmienie go, by uzupełnić ubytki, nic nie da.

Dwa pierścienie wróciły do mistrza, wokół jego ciała widać było ciągle duchową moc, poruszała się bardzo szybko, jedna ręka ciągnęła Tang Sana, a mistrz błyskawicznie wyskoczył do przodu niczym spadająca gwiazda. Miał nadzieję pozbyć się ścigającego go węża.

Mistrz dobrze znał charakterystykę tego węża. Tego typu uparte i krwiożercze bestie miały jedną słabość, którą była cierpliwość. Jeśli nie zdoła szybko dopaść zdobyczy, podda się.

Jednak wąż, którego spotkali dziś, był uparty. Czy rozwścieczyła go fala uderzeniowa San Pao, czy też proszek, ciągle z niezachwianą cierpliwością ścigał mistrza i Tang Sana. Jego szybkość była niezrównana i coraz bardziej się zbliżał.

– San Pao, zatrzymaj go na chwilę.

Na polecenie mistrza, grube ciało San Pao stanęło na drodze pędzącego węża, starając się zatrzymać go.

Jednak ten wąż nie tylko był szybki, jego reakcje były bardzo ostre. Jego ciało rozwinęło się i uderzyło w Luo San Pao, po czym nadeszło ugryzienie.

Luo San Pao wydał mrożący krew w żyłach wrzask i padł na ziemię. Mistrz poruszył obiema rękami i ciało San Pao szybko zmieniło się w fioletowe światło, wracając do jego ciała.

Mistrz teraz w sercu czuł żal, wydarzenia z całego jego życia przebiegały mu przed oczyma. Chciał zapytać niebios, dlaczego miał w życiu takiego pecha? Dlaczego? Czemu tak było? Nawet mały Tang San został w to wciągnięty.

Gdy mistrz poczuł już desperację do tego stopnia, że czuł już ukucie jadowitych kłów węża, nagle odkrył, że jego chwyt na Tang Sanie zmienił się. Gdy się obrócił, zobaczył, że lewa ręka Tang Sana spoczywa na Dwudziestu Czterech Księżycowych Mostach na jego pasie. Natychmiast rzucił czymś za siebie, nie obracając się.

Wyleciała jedna duża rzodkiew, z delikatnym dźwiękiem uderzyła ciało węża, sprawiając, że będąca już w odległości pozwalającej na atak bestia, nagle zwolniła, ponownie otwierając między nimi przestrzeń.

Wyczuwanie odległości po dźwięku, było jedną ze zdolności Sekty Tang, ale jego kolejne działania wprawiły mistrza w szok. Widział, jak ręka Tang Sana przesuwa się między pasem, a pozycją rzutową i ciągle wystrzeliwuje kolejne rzodkwie. Mimo że siła nie zrani węża, jeśli miałby ich wyprzedzić, ciągłość ataku może go powstrzymać.

Co za niesamowita zdolność.

Mistrz zauważył, że przy każdym rzucie kciuk Tang Sana skierowany był do wewnątrz, ręka skierowana w dół, cztery pozostałe palce wyciągały się do przodu. Ten ruch był zgrabny i bardzo efektywny. A na twarzy Tang Sana, mimo że widać było nieco zaskoczenia, nie było nawet cienia strachu.

Gdyby to było poprzednie życie Tang Sana, każdy z Jianghu mógłby nazwać tę zdolność, bo była to podstawowa rzecz z arkanów ukrytych broni. Rzut Strzałą z Ręki. Wykorzystuje się pęd ręki do wyrzucania ukrytych broni. Taka zdolność, jak najbardziej była bezpośrednia, choć nie można było uznać jej za elegancką, teraz była bardzo efektywna.

Mimo że rzodkwi było sporo, Tang San rzucał bardzo szybko. Po chwili zapas w pasie został wyczerpany.

Teraz stanęli przed sytuacją zagrożenia życia, Tang San rozumiał bardzo dobrze. Spotkali twardą, szybką jadowitą bestię, co to oznaczało? Nie czas na ukrywanie swojej prawdziwej siły.

Puścił rękę mistrza, obrócił się błyskawicznie, lewa ręka powędrowała do przodu. Czarny grot już bezdźwięcznie emanował mocą. Strzałka, nad którą tak pracował, wreszcie będzie wykorzystana.

Oczy Tang Sana stały się fioletowe przez efekt Oka Demona. Wyraźnie widział każdy ruch węża.

Reakcja węża była szybsza, niż się spodziewał, strzałka została wystrzelona w stronę jego lewego oka. Jednak zobaczył, jak jego ciało w powietrzu błyskawicznie się obraca. Głowa węża opadła, niespodziewanie unikając zagrożenia. Jednak strzałka była za szybka i mimo to trafiła w ciało węża.

Z wyraźnym dźwiękiem strzałka uderzyła w łuski węża, silny ból wywołał dźwiękową reakcję stworzenia.

Tang San w duchu był rozczarowany. Z racji tego, że strzałki wykorzystują mechanizm do wyrzutu, szybkość i siła nie były problemem. Jednak to nie było wystarczająco unikatowe i służyło jako prosty atak. To był typowy minus broni opartych na mechanizmach. Jednak obronne możliwości węża, zaskoczyły go. Trzeba wiedzieć, że mimo że strzałek było tylko trzy, zostały wykute z prawdziwej stali. Siła wyrzutowa mechanizmu też była bardzo duża. Nie był jednak w stanie naprawdę zranić oka duchowej bestii.

Wąż był rozwścieczony i jego łuski zaczęły błyszczeć, zielone łuski pokryło delikatne żółte światło. Jego prędkość nagle wzrosła. W ułamku sekundy wyskoczył, pojawiając się przed Tang Sanem.

Gdy Tang San puścił, mistrz przemieścił się już dziesięć metrów, to stało się w ułamku sekundy. Teraz próba uratowania Tang Sana na nic się zda.

W kluczowym momencie Tang San był bardzo spokojny. Moc Tajemniczych Niebios działała w całym jego ciele. Ten efekt prawdziwej zdolności daoisty, sprawił, że wszedł w stan, że jego serce było spokojne, jak woda. Patrzył, jak wąż otwiera szeroko pysk, nie był ani trochę przestraszony. Jego prawa ręka poruszyła się i krótki miecz, który przekazał mu mistrz, pojawił się w niej.

 

← Poprzedni

Następny →

piątek, 10 maja 2024

Soul Land - Rozdział 9.2

Rozdział 9.2 - Pierwszy Pierścień Niebiesko-srebrnej Trawy (2)

Tłumacz: gerasik1999

Korekta: Seft-chan

 

To tak działa? Tang San chciał się zaśmiać, ale widząc gorzki wzrok mistrza, nie ośmielił się wydać dźwięku. Mógł sobie wyobrazić, że posiadanie ducha, który atakuje przez pierdzenie, wśród mistrzów było czymś zawstydzającym. Biorąc pod uwagę dumę mistrza, jak mógł czuć się z tym dobrze?

Nagle rozległy się szybkie dźwięki ze strony Luo San Pao. Gorycz w oczach mistrza zastąpił zimny błysk i szybko pociągnął Tang Sana za rękę.

Wszystko nagle ucichło, do uszu Tang Sana dobiegł ledwo słyszalny szelest. Powietrze zaczęło nagle śmierdzieć, ale ten zapach nie był zbyt mocny. Czuć było słodkawy zapach, jakby herbaty.

Nos Tang Sana zmarszczył się i wykrzywił, podświadomie robiąc wydech.

– To trucizna.

Mistrz poruszył prawą ręką i teraz oba pierścienie przemieściły się, otaczając San Pao. Czujnie spoglądał w kierunku, skąd pochodził szelest.

– Dzisiejsza noc jest niespodziewanie tak niespokojna.

Szelest ustał. Tang San aktywował swoją Technikę Tajemniczych Niebios, rozszerzając Oko Demona do granic możliwości, patrząc w tamtym kierunku. Niewyraźnie zobaczył trójkątną zieloną głowę węża uniesioną wśród krzewów. Para rubinowych oczu patrzyła w ich kierunku. Może bojąc się efektu proszku, nie zbliżał się bardziej.

– Mistrzu, tam!

Tang San uniósł palec, pokazując miejsce, gdzie była głowa. Teraz Mistrz nie miał czasu zastanawiać się, dlaczego Tang San widzi miejsce, do którego jego własny wzrok jeszcze nie dotarł. Błyskawicznie wyciągnął flarę zza pasa, było to duchowe narzędzie i rzucił ją w tamtym kierunku.

Flara rozpaliła się w locie, przetoczyła i rozświetliła obszar. Tym razem mistrz też zobaczył wężową głowę i wciągnął powietrze.

– To wąż Datura, dlaczego tak dziki koleżka miałby pojawić się na obrzeżach lasu? Miejmy nadzieję, że ma 10 lat.

Jakby rozwścieczyła go flara, głowa węża uniosła się i zaczął syczeć na Luo San Pao. Proszek nadal go ograniczał i wąż nie poruszył się.

– Toksyna Węża Datura jest bardzo sprawna. Nie tylko ma efekt paraliżujący, ale dodatkowo uszkadza nerwy w ciele. To jeden z najstraszniejszych duchów z atrybutem trucizny. Jego ciało jest bardzo twarde, ciężko go zranić zwykłymi mieczami. Jego pysk i oczy to jedyne słabe punkty. Takie węże dobrze sprawdzają się ciągłej ochronie takich miejsc, dodatkowo jest bardzo szybki. Najbardziej przerażający jest jego agresywny charakter, przy spotkaniu z ludźmi prawie zawsze atakuje. Proszek nie zatrzyma go na długo, czeka na szansę. – Mistrz powiedział cicho.

Tang San nie poczuł strachu przez słowa mistrza. Przez swoje poprzednie życie w Ba-Shu, sekta Tang miała wiele węży, oczywiście nie było tam węży typu Datura. Jednak Tang Sanowi nie brakowało doświadczenia w radzeniu sobie z wężami. Od głowy widać było, że ten wąż jest jadowity, a po szerokości ciała widać, że słabością tego węża nie był jego ogon. Nie można było przewidzieć, w jaki sposób zaatakuje wąż z mocą duchową.

Mistrz pociągnął Tang Sana za siebie.

– Mały Sanie, teraz przedstawię ci zasadę. Wiele pierścieni wiele kości, strzela moc, pierścieni mniej kości mniej, weź nogi za pas i wiej! Pierścienie to pierścienie duchowe, kości odnoszą się do Duchowych Kości, to wyjaśnię ci później. Powiedzmy, że jeśli twoje kości i pierścienie przewyższają te przeciwnika, powinieneś wyprowadzić jeden potężny cios i zniszczyć przeciwnika. Jeśli masz mniej pierścieni i kości, niż przeciwnik, nie możesz się wahać i natychmiast uciekaj. Szacunek do samego siebie nigdy nie będzie ważniejszy, niż życie. Jeśli ten wąż ma 10 lat, możemy zaryzykować życiem i walczyć. Jeśli ma 100 lat, natychmiast uciekamy.

– Przebij wiatr, jak błyskawica, wstrząśnij niebem i rozerwij ziemię, Luo San Pao!

Po tych słowach Mistrz wydał San Pao rozkaz ataku.

Żółte pierścienie znów zamigotały, ciało San Pao zaczęło szybko nabrzmiewać. Mimo że zjadł rzodkiew po ataku na wilki, jego ciało nadal nie uzupełniło ubytku. Nadal zostały mu tylko dwa ataki.

Gdy rozległ się huk, pojawiła się też potężna fala uderzeniowa. Mimo że wąż był szybki, nawet gdyby chciał tego uniknąć, atak Luo San Pao był dystansowy i nie dałby rady.

Zobaczyli tylko, jak wielkie ciało węża odrywa się od ziemi i leci w dal.

– Szybko, biegnij!

Mistrz bez słowa zerknął na lecące ciało węża. Długość kultywacji była w tym przypadku proporcjonalna do długości ciała węża. Przed ewolucją w 1.000-letnią bestię, z każdy rok długość jego ciała rośnie o centymetr. Ciało tego gada miało wyraźnie ponad 3 metry. Należało powiedzieć, że jego kultywacja trwa już ponad 400 lat. Mistrz ani myślał, że z jego 29 poziomem może mierzyć się z taką bestią. Nie mówiąc już o sytuacji, gdzie jego własny duch nie jest potężny.

Rozległy się wściekłe dźwięki. Tang San został pociągnięty przez mistrza, by uciekać, obrócił głowę w jedną stronę, by spojrzeć. Fala uderzeniowa nie zraniła węża ani odrobinę, gdy miał uderzyć w ziemię, wygiął się i wyskoczył do przodu. Za każdym razem gdy jego ciało stykało się z ziemią, odbijało się od niej niczym sprężyna. Był niesamowicie szybki, ciągle zbliżał się w stronę mistrza.

Luo San Pao wcale nie był wolny, podążał blisko za mistrzem i Tang Sanem. W jego oczach widać już było panikę.

– Przebij wiatr, jak mgła, zahipnotyzuj w sen, Luo San Pao!

Mistrz krzyknął raz jeszcze, Luo San Pao raz jeszcze obrócił się i masa żółtego gazu wystrzeliła spomiędzy jego tłustych pośladków, rozchodząc się w powietrzu.

Dwa pierścienie mistrza mogą dać Luo San Pao dwie zdolności, jedną jest fala uderzeniowa, a drugą hipnoza. Teraz obie zostały wykorzystane.

czwartek, 9 maja 2024

Soul Land - Rozdział 9.1

Rozdział 9.1 - Pierwszy Pierścień Niebiesko-srebrnej Trawy (1)

Tłumacz: gerasik1999

Korekta: Seft-chan

 

– Kultywacja przed 20-tym rokiem życia jest bardzo ważna. Można powiedzieć, że osiągnięcia przed tym wiekiem określają sukces w przyszłości. Trzydziesta ranga to wielka przeszkoda. Jeśli przeskoczy się ją przed 20-tym rokiem życia, możliwości będą nieograniczone. Jeśli nie zdoła się przejść tej przeszkody w tym czasie, to nigdy się tego nie dokona. Młodość to przewaga, młodość ma potencjał. Dlatego nie możesz się obijać. Nauczyciel może pomóc ci z pierwszym i drugim pierścieniem. Jednak gdy będziesz potrzebować trzeciego, nauczyciel prawdopodobnie nie będzie wystarczający. Wtedy będziesz musiał polegać na sobie. W kultywacji ducha nie ma skrótów. Możesz polegać na medytacji, by zwiększyć swoją moc duchową. Mimo że masz przewagę przebudzonej mocy, tym bardziej nie możesz się obijać. W przeciwnym razie nie zasługujesz na bycie moim uczniem.

Wtedy gwałtownie odezwał się duch wariant, Luo San Pao.

Duch był połączony z właścicielem, więc mistrz natychmiast zareagował, jego ciało wystrzeliło w górę i spojrzał w tamtym kierunku.

Teraz niebo było całkiem ciemne, w mroku dziesięć zielonych, jak mech sylwetek zbliżało się do nich.

– To Piekielne Wilki. – głos mistrza był nieco przytłumiony, ale nie był przestraszony. – Mały Sanie, nie ruszaj się stamtąd.

San Pao ciągle wydawał dźwięki, wyraźnie skupiony na tych istotach, które się zbliżały. Mistrz z pewnością nie widział. W oczach Tang Sana błysnął fiolet i wszystko nagle stało się widoczne.

Było tam sześć bestii, mierzyły jakieś 160 centymetrów. Ich ciała były stalowoszare i zielonym blaskiem odznaczały się ich oczy. Powoli zbliżały się do Luo San Pao.

Zapach Luo San Pao powodował u nich niepokój i zbliżając się, zachowały formację półokręgu.

Mistrz prychnął lodowato.

– Stado małych wilków 10 poziomu ośmiela się mnie dręczyć, San Pao.

Luo San Pao wydał niskie wycie. Wdech brzmiący niczym ryk huraganu. Jego gruby brzuch zaczął się szybko rozszerzać, zaczął wyglądać, jak wielka powiększająca się ciągle kula.

Mistrz uniósł rękę i machnął nią. Z jego ciała wydobył się żółty pierścień i otoczył ciało San Pao. Następnie krzyknął poważnym tonem.

– Przebij wiatr, jak błyskawica, wstrząśnij niebem i rozerwij ziemię, Luo San Pao!

Oczy Luo San Pao nagle zabłysły, żółty pierścień skupił się wokół niego, zmieniając się w zasłonę światła. Okrągłe ciało nagle zaczęło rosnąć, osiągając niesamowity wzrost 5 metrów. Sylwetka obróciła się tyłem i rozległ się ogłuszający dźwięk, jakby ryczących błyskawic.

Mistrz niewiadomo kiedy wyciągnął dwie maski gazowe, podając jedną Tang Sanowi. Jednocześnie założył swoją na twarz.

Tang San podświadomie nałożył maskę, jego oczy były skupione na działaniach San Pao. Po tym ogłuszającym dźwięku zobaczył, jak żółta zasłona opada, sześć wilków została nią pokryta.

Ciała wilków zostały odrzucone przez atak San Pao, niczym liście na wietrze. Natychmiast spadły jakieś 10 metrów dalej. Kręgosłupy dwóch wilków uderzyły w drzewa. Zawyły z bólu, ale nie mogły się podnieść.

Pozostałe wilki wiły się trochę na ziemi. Tang San wykorzystywał swoje Oko Demona, by widzieć. Z pysków wilków lała się świeża krew. Widział, jak potężna była fala uderzeniowa. Zaczęły szybko wydawać dźwięki i nie licząc tych, które nie mogły się podnieść, reszta szybko uciekła.

Mistrz nawet teraz nie poskąpił Tang Sanowi nauk.

– Wilki i psy są podobne w budowie. Twarde głowy, twarde kości, ale miękkie kręgosłupy. To ich najsłabsza część.

Mistrz, mówiąc, postąpił do przodu wielkimi krokami, wyciągnął krótki nóż i podciął gardła nieruchomych wilków. Wysypał więcej proszku na ich ciała, by ukryć zapach krwi.

– Patrz, zaraz pojawią się pierścienie.

Na słowa mistrza Tang San skupił się, po śmierci wilków z ciał wydobyły się pierścienie białego, bladego światła. Rozwiewały się, jak mgła, idąc w górę, jakby za chwilę mogły zniknąć.

– To są duchowe pierścienie. Te dwa zostały zabite przeze mnie, więc mogę spełnić wymagania do awansu. Mógłbym teraz wchłonąć pierścienie i dokonać przeskoku. Konkretnie trzeba użyć mocy duchowej, by wciągnąć pierścień do mojego ciała. Następnie trzeba natychmiast rozpocząć medytację, wchłaniając energię pierścienia.

Słabe fioletowe światło wyszło z ręki mistrza, skinął palcem do pierścienia unoszącego się nad wilkiem, ten podleciał i zaczął krążyć wokół mistrza, ale nie wszedł do ciała.

– Obecnie moja moc jest zbyt niska, więc nie mogę wchłonąć pierścienia. W dwie godziny zniknie sam z siebie. Mały Sanie, podaj dwie białe rzodkwie.

– Och.

Tang San poruszył dłonią, wyciągając dwie rzodkwie i podał je mistrzowi.

Mistrz rzucił je w stronę Luo San Pao, który z ekscytacją szybko je pochłonął.

– Wariantów nie da się opisać za pomocą zwykłej teorii duchowej. San Pao może jeść, by zmniejszyć zużycie przeze mnie mocy. Jednak może zaatakować tylko trzy razy i po użyciu musi przeładować.

– Czy San Pao je tylko białą rzodkiew? – zapytał Tang San.

Mistrz spojrzał na niego z bólem.

– Widziałeś, San Pao atakuje pierdem. Gdyby nie maska, prawdopodobnie nie wytrzymałbyś tego zapachu. Bestie też go nie znoszą, więc te wilki uciekły. Jeśli chodzi o rzodkiew i zdolność wywoływania gazów, niewiele innych rzeczy może się z nią równać. Z dwoma San Pao szybciej uzupełni to, co wykorzystał do ataku.

Soul Land - Rozdział 8

Tom 2 - Pierwszy Duchowy Pierścień

 

Rozdział 8 - Narzędzie Duchowe: Dwadzieścia Cztery Księżycowe Mosty

Tłumacz: gerasik1999

Korekta: Seft-chan

 

Część 1

– Nauczycielu, im dłuższy czas kultywacji duchowej bestii tym jest silniejsza i tym silniejszy jest duchowy pierścień. W jaki sposób objawia się to ulepszenie? – zapytał Tang San.

Na twarzy mistrza pojawił się ślad jego niezbyt ładnego uśmiechu.

– To bardzo dobrze postawione pytanie. Główną różnicą dla duchowego mistrza w kwestii bestii różnego poziomu i ich pierścieni jest to, jaki atrybut dodają mistrzowi duchowemu i w jakim stopniu mistrz jest w stanie wykorzystać sam pierścień. Dla przykładu jeśli weźmiemy pod uwagę ilościowy punkt widzenia, w przypadku twojej Niebiesko-srebrnej Trawy poprowadzonej w stronę systemu kontroli i zdobędziesz 10-letni pierścień, to natura kontroli twojej duszy zwiększy się o dziesięć. Jeśli będzie to 100-letni pierścień, natura kontroli zwiększy się o sto. I tak dalej. W związku z tym w każdym możliwym momencie duchowi mistrzowie ciągle starają się wzmacniać swojego ducha.

– Czy w takim razie silniejsze osoby nie zdobędą lepszych pierścieni? Ci szlachcice mogą polegać w pełni na sile swoich klanów, by te zdobywały dla nich potężniejsze pierścienie. – Tang San powiedział niepewnie.

W oczach Wielkiego Mistrza widać było błysk pochwały.

– Skoro do tego doszedłeś, znaczy, że ostrożnie się nad tym zastanawiałeś. Jednak sprawa nie jest tak prosta. Można powiedzieć, że wymagania pozwalające na dodanie pierścienia są bardzo ciężkie do spełnienia.

– Po pierwsze musisz osobiście zadać ostatni cios bestii, by otrzymać od niej duchowy pierścień. Duchowe pierścienie istnieją bardzo krótko; jeśli nie doda się ich w ciągu 2 godzin, stracą swój efekt.

– Po drugie duchowe bestie to bardzo dumne istoty. Nie każda bestia pozwoli się uwięzić. Jeśli przeciwnik zada jej poważne rany i będzie chciał ją pochwycić, bestia może zdecydować się na doprowadzenie do eksplozji swojej mocy, popełniając w ten sposób samobójstwo. To znacznie ogranicza rzeczy, o których mówiłeś. Nawet jeśli zaprosi się kogoś do wspólnego polowania na bestię, jeśli nie zada się ostatniego ciosu, bardzo trudno jest zdobyć duchowy pierścień.

– Oczywiście, wszystko ma wyjątki. Jak ludzka wiedza może równać się z bestiami? Najlepszą metodą polowania jest zorganizowanie grupy w miejscu, gdzie są bestie. Ten, kto zada ostatni cios, może zdobyć duchowy pierścień. W związku z tym to, co powiedziałeś o szlachcicach i osobach zdolnych zabijać bestie, robienie tego w ten sposób rzeczywiście zapewnia pewne korzyści.

– Jednak nawet jeśli ktoś łatwo może zdobywać pierścienie, wcale nie oznacza to, że będzie potężniejszy, niż zwykły duchowy mistrz. Nie są też w stanie stwierdzić czy atrybut bestii, którą spotkają, jest dla nich najbardziej odpowiedni. Poziom bestii jest ważny, ale to czy jest ona z tobą kompatybilna, jest równie kluczowe. Nawet lepszy pierścień, jeśli twój duch do niego nie pasuje, nie da lepszych efektów. Wręcz przeciwnie, może wpłynąć negatywnie. Każdy duchowy mistrz na kolejnych poziomach ma ograniczenia co do tego, jakie pierścienie może przyswoić.

– Dla przykładu, ty w tej chwili jesteś jedynie duchowym mędrcem na 10 poziomie. Z twoją obecną duchową mocą szczytem tego, co możesz przyswoić, jest pierścień duchowy 100-letniej bestii. Jeśli na darmo będziesz próbować przyswojenia pierścienia 1.000-letniej bestii, wynik będzie jeden; twoje ciało nie wytrzyma i zostanie zniszczone przez moc pierścienia. W czasie wchłaniania pierścienia żadna zewnętrzna siła nie może pomóc i możesz polegać tylko na sobie. Zastanów się; ci, którzy potrzebują pomocy w polowaniu na bestie, jaką siłą sami dysponują? Być może wchłonięcie takiego, który im pasuje i jest nadal w ramach ich możliwości, może przynieść niszczycielski cios. Tang San, musisz pamiętać, świat jest bezstronny. Chcąc coś osiągnąć, trzeba podjąć odpowiedni wysiłek. Bycie oportunistą to coś, czego imają się tylko przeciętne osoby. My, którzy poznajemy teorie duchowe, robimy to tylko po to, by w pewnym sensie ułatwić niektóre rzeczy duchowym mistrzom, po to by posiadając podobną moc do przeciwnika, mogli wykazać się większą mocą, rozumiesz?

Tang San szczerze skinął głową.

Przede wszystkim nigdy nie był oportunistą. Wykonanie jednego kroku za pomocą własnej siły i zostawienie jednego śladu postawionego w stronę określonego celu. Taki wysiłek był najbardziej opłacalny.

Wielki Mistrz nie spieszył się z wyprowadzeniem Tang Sana z miasta, zamiast tego skierował się do murów wewnętrznego pierścienia.

– Nauczycielu, czy nie wychodzimy poza mury?

– Aby polować na bestie, nadal musimy przygotować pewne rzeczy. W dodatku nie możemy iść pieszo. Podróż o długości 400 li nie jest długa, ale wykorzystanie czasu, jak najlepiej zawsze jest cenne. – powiedział Mistrz.

W miarę, jak słońce unosiło się ze wschodu, na ulicach Nuoding stopniowo pojawiało się coraz więcej osób. Dziś był jeden z tych rzadkich dni, gdy Tang San nie korzystał z poranka, by kultywować Fioletowe Oko Demona.

To, co mistrz miał na myśli poprzez przygotowania, w istocie nie było skomplikowane. Kupił dwie skórzane torby służące do przenoszenia wody pitnej. Każda z nich mogła pomieścić 5 litrów czystej wody. Kupił też trochę wędzonego mięsa, chleba i owoców. Powstały z tego dwa wielkie zawiniątka.

Do tej chwili Tang San rozumiał zakupy, ale mistrz kupił też rzeczy, których przeznaczenia nie rozumiał, a tych rzeczy było najwięcej ilościowo.

Całe 20 jinów białej rzodkwi, obecnym zadaniem Tang Sana było niesienie jej. Taki ciężar z jego punktu widzenia nie był niczym strasznym. Oczywiście biorąc pod uwagę dystans do pokonania, robiło się poważnie.

Na szczęście gdy przygotował wszystkie trzy rzeczy, mistrz przy wewnętrznym pierścieniu najął powóz. Dał woźnicy pięć srebrnych duchowych monet.

Jeżeli chodzi o walutę, na kontynencie prezentowało się to następująco, 1 złota duchowa moneta miała wartość 10 srebrnych, co było równe 100 miedzianym monetom. Jedna złota moneta wystarczyła na pokrycie wydatków trzyosobowej rodziny przez kilka miesięcy. To była też równowartość trzyletniej pracy Tang Sana w akademii.

Duchowy mistrz był uznawany za najbardziej lukratywne zajęcie na kontynencie, przychody były tego powodem. Nawet jeśli awansuje się jedynie z duchowego mędrca na duchowego mistrza, można cieszyć się miesięcznym dochodem w wysokości jednej złotej duchowej w ramach stypendium. To wystarczyło do życia normalnej osobie. Oczywiście tylko normalnym życiem, pogoń za luksusami nie była możliwa.

Jeśli mistrz kultywuje i osiąga kolejne poziomy, zwłaszcza w przypadku przeskoczenia z poziomu Wielkiego Mistrza do poziomu Duchowego Starszego, jeśli tylko zostaną zarejestrowani w Hali Dusz, mogą ubiegać się o tytuł szlachecki bezpośrednio od nacji. Stają się wtedy przedstawicielem niższej szlachty, baronem. Im wyższa rzeczywista siła, tym wyższy tytuł. Jeśli chodzi o przychody, te naturalnie rosną odpowiednio.


Część 2

Dla Tang Sana był to pierwszy raz, gdy podróżował powozem. Mimo że było dość wyboiście, to nowe odczucie wzbudzało w nim wiele zainteresowania. Często odsłaniał zasłonę, patrząc przez okno. Widział wiele bardzo żywych osób i masę różnych sklepów. Jeśli chodzi o świat zewnętrzny, w sercu mimowolnie pragnął go poznać. W tym życiu jego los nie będzie tak prosty, jak poprzednio. Nie wiedział, w jaki sposób później wejść w szeregi społeczeństwa.

– Mały Sanie, to dla ciebie.

Spokojny głos mistrza wybił go z jego toku rozmyślań. Gdy spojrzał na mistrza, zobaczył coś nieznanego. Mistrz trzymał w rękach pas, pas, który był bardzo ładny.

Cały pas był czarny, miał też białe paski. Tych pasków nie dało się zobaczyć bez dokładnego przyjrzenia się. Na całym pasie były równo rozłożone dwadzieścia cztery kawałki białego jadeitu. Każdy jadeit był rozmiaru paznokcia kciuka dorosłej osoby i był okrągły. Przez delikatny kolor i połysk wyglądał, jak rzadko spotykany jadeit.

– Dziękuję, Nauczycielu.

Tang San nie powstrzymał ręki i wyciągnął ją, by go przyjąć. To, co nazywane jest darem starszego, musi być przyjęte. Gdy był wcześniej w sekcie Tang, starsi przyjmujący uczniów później przekazywali dar. To, że mistrz podarował mu pas, powinno mieć podobne znaczenie.

– Ten pas był ze mną przez wiele lat. Był też przez wiele lat zaniedbywany. Mam nadzieję, że w przyszłości rozbłyśnie chwałą w twoich rękach. – powiedział Mistrz.

Jeśli chodziło o pas, Tang San od początku wiedział, że jest niezwykły. Były w nim niezliczone małe żyłki Qi, które krążyły. Te nitki Qi i sam pas tworzyły most, gdzie jadeity działały, jak stopnie.

– Trzydzieści lat temu, gdy go zdobyłem, nie wiedziałem, jak się nazywa. Jednak przez lata dowiedziałem się, że można go uznać za narzędzie duchowe pierwszej klasy. Działa jako magazyn. Musisz jedynie wlać w niego swoją duchową moc i każdy kamień udostępni więcej, niż 1 m³ miejsca. W ten sposób można wygodnie przechowywać rzeczy.

Duchowe narzędzia były dla Tang Sana zupełną nowością. Mimo że nie do końca wiedział, jak działają, wyjaśnienie mistrza wywołało u niego głębokie zastanowienie.

Dwadzieścia cztery kamienie, zapewniały dwadzieścia cztery metry sześcienne miejsca. Dla niego oznaczało to miejsce na dwadzieścia cztery nowe ukryte bronie. Oczy Tang Sana zabłysły i w jego sercu pragnienie rozwinięcia Techniki Tajemniczych Niebios sięgnęło nowych wyżyn. Pragnął być już teraz wystarczająco silny, by kultywować wszystkie możliwości wykorzystania ukrytych broni. Posiadając ten pas, nie będzie już musiał przejmować się przechowywaniem ukrytych broni.

Skoro Tang San nie zapytał, mistrz mówił dalej i wyjaśnił.

– Duchowe narzędzie, jak sama nazwa wskazuje to rzecz, która wymaga duchowej mocy do działania. Bardzo niewiele takich narzędzi przekazano ze starożytności i większość nie ma funkcji bojowych. Sami mistrzowie duchowi nie potrzebują broni, te narzędzia można uznać za relikty historii. Jeśli chodzi o to, skąd się wzięły albo jak się je wytwarza, tę wiedzę dawno zagubiono. Ten pas zdobyłem wraz z przyjaciółmi na jednej z wypraw. Został mi przydzielony jako nagroda. Dla mnie jego funkcja to nic specjalnego, później może ci się przydać. Racja, nadaj mu imię.

Patrząc na 24 jadeity, Tang San bez wahania pomyślał o słynnej nazwie ze swojego poprzedniego życia.

– Dwadzieścia Cztery Księżycowe Mosty. Tak, nazwę go w ten sposób.

Mistrz był w lekkim szoku, ale jego twarz pozostała stoicka, kiwając głową.

– To dobrze brzmiące imię. Nieco długie.

Tang San westchnął, można było to uznać za wspomnienie z wcześniejszego życia.

– Działa bardzo prosto, wlej w niego swoją duchową moc i wyczujesz istniejącą przestrzeń. Jeśli będziesz w stanie zareagować wystarczająco szybko, rzeczy z niego będą pojawiać się, jakby znikąd. Jednak aby kontrolować dobrze jego specjalną właściwość, potrzebujesz dużo więcej praktyki. To też twoja praca domowa na przyszłość. – powiedział Mistrz.

Tang San nie potrzebował argumentów, by wiedzieć, jak ważne jest ćwiczenie wyciągania rzeczy z Dwudziestu Czterech Księżycowych Mostów. Szybko skinął w odpowiedzi.

Z początku Tang San był niepewny, mistrz zabrał do lasu tyle rzeczy, jak będą przenoszone, gdy będą zajęci polowaniem? Teraz z obecnością tego pasa, ten problem sam się rozwiązał. Podczas podróży pod okiem mistrza ćwiczył wyciąganie rzeczy z tej przestrzeni. A rzeczami wykorzystywanymi do treningu były te białe rzodkwie…

Podróż przez 400 li długa czy nie, na pewno nie była krótka. Dopiero w południe drugiego dnia dotarli do celu. Las Łowów Duchowych.

Gdy Tang San wyszedł z powozu, zobaczył, że las ani trochę nie był taki, jak go sobie wyobrażał.

W myślach Tang Sana lasy pachniały naturą, były pełne drzew, odosobnione i spokojne. Powietrze powinno być świeże, nie powinno być śladów ludzkiej obecności. Jednak las przed nim przynajmniej na skraju przypominał bardziej rynek w Nuoding.

Na skraju lasu zbudowano duże domy, czy raczej sklepy. Słychać było wszelkiego rodzaju dźwięki i widać było prostą zrobioną przez człowieka ścieżkę, prowadzącą między sklepami. Wśród hałasu, Tang San mimowolnie zmarszczył brwi.

– Mam nakaz, rekrutuję na polowanie na bestię typu siłowego, nadal brakuje dwóch osób!

– Poluję na bestię typu szybkościowego, nakaz na siedem osób. Nagroda 10 złotych duchowych monet!

Podobne krzyki rozbrzmiewały jeden po drugim. Sklepy na skraju lasu oferowały głównie bronie, przedmioty obronne i wszelkiego typu zapasy jedzenia.

Mistrz zabrał Tang Sana do miejsca, które można było uznać za małomiasteczkowy rynek.

– Wiesz, dlaczego zrobiłem zakupy w mieście Nuoding? – zapytał Mistrz.

Tang San pokręcił głową.

Mistrz wskazał ceny na straganach i sklepach.

– Dlatego, że tutaj ceny będą przynajmniej dwukrotnie wyższe. Nie zastanawiasz się, jak skraj lasu może być tak jazgotliwy? To bardzo proste. Tam, gdzie są duchowe bestie, zawsze jest zysk. Zwłaszcza te specjalne lasy przynależne do nacji i służące do łapania bestii są tym bardziej właśnie takie. Duchowi mistrzowie to bogata grupa i jest aż nadto osób, które chcą uszczknąć dla siebie ich bogactwa.

– Mistrzu, o co chodzi z tymi osobami, które krzyczą ciągle o rekrutacji?


Część 3


– Duchowe bestie nie tak łatwo jest zabić. Silna bestia nawet nie kultywując przez więcej niż kilka lat, nadal ma dużą moc. To, co nazywa się grupowym polowaniem to sytuacja, gdzie grupa ludzi współpracuje ze sobą. Polują na potrzebne sobie rodzaje bestii i zdobywając odpowiedni pierścień. Mając pomoc innych, mogą zadać wymagany ostatni cios bestii samodzielnie. Na kontynencie to najlepsza i najbezpieczniejsza metoda polowania. Tylko, czy znalezienie grupy jest takie proste? – powiedział Mistrz.

Mówiąc, mistrz spojrzał na tych krzyczących duchowych mistrzów, w jego oczach widać było cień pogardy.

– Odpowiednia grupa do polowania musi składać się przynajmniej z pięciu części. Opierający się na systemie jedzenia duchowi mistrzowie narzędzi odpowiedzialni są za zapasy. Osoby używające systemu leczenia odpowiadają za przywracanie duchowej mocy i kondycję. Opierający się na szybkości bojowi duchowi mistrzowie odpowiadali za zwiad, bojowi mistrzowie oparci na systemie siły odpowiadają za blokowanie. Mistrzowie bojowi z systemem ataku odpowiadają za zniszczenie przeciwnika. Jeśli te pięć części składa się na grupę, można uznać ją za kompletną. Jednakże koordynacja nie powstaje w ciągu jednego czy dwóch dni. To wpływa na sam proces polowania i nabranie koordynacji wymaga przynajmniej kilku lat. Jeszcze większa uwaga należy się członkom grupy. Muszą ufać sobie wzajemnie. To zaufanie musi być absolutne, w przeciwnym razie gdy napotkają zagrożenie, zostaną bardzo szybko pokonani.

– Dlaczego zostaną pokonani? Przez niewystarczającą siłę? – Tang San zapytał zaskoczony.

– W przyszłości prawdopodobnie będziesz miał szansę na dołączenie do takiej grupy. Wybierając ją, nie możesz brać pod uwagę siły innych. Jedną z rzeczy, na które musisz zwrócić uwagę w przypadku wybierania grupy, jest to, byś mógł obrócić się do każdego z towarzyszy plecami. – Mistrz pokręcił głową, mówiąc chłodno.

Tang San nie do końca rozumiał, o co chodzi. Jednak mistrz nie wyjaśniał dłużej, zabierając go w głąb rynku.

Mimo że rynek był dość hałaśliwy, gdy tylko się oddalili, zobaczyli wielki las. Tang San mimowolnie był w szoku.

Drzewa wysokie, rozłożyste pokazujące swój wiek na peryferiach lasu, dalej wielki stalowy płot skierowany w stronę lasu, naszpikowany ostrymi kolcami. Płot mierzył ponad 10 metrów i wyglądał na bardzo mocny.

To nie koniec, za płotem setka żołnierzy patrolująca przy nim. Ci żołnierze mieli jednakowe pełne zbroje, a w rękach trzymali włócznie. Zdyscyplinowani zaprawieni w boju żołnierze stojący w równej formacji. To sprawiało, że wydawali się zabójczy.

– Nie każdy może wejść do lasu i polować. Tylko mistrzowie posiadający upoważnienie Duchowej Sali mogą wejść i polować. Mimo że są też tacy, którzy wchodzą bez niego, rzadko dobrze się to kończy. Ci żołnierze strzegą tylko peryferiów. W samym lesie są przedstawiciele Duchowej Sali i oni sprawdzają nakazy, nie bawiąc się w sentymenty. – powiedział cicho Mistrz.

– Nauczycielu, w takim razie ten Las należy do Hali Dusz, czy też do kraju? – zapytał Tang San.

Mistrz spojrzał chłodno i wykonał gest uciszający Tang Sana.

– Na zewnątrz nie zadawaj podobnych pytań. Jeśli chodzi o relacje Hali Dusz i Cesarstwa, opowiem ci o tym innym razem. Zdobycie nakazu nie jest trudne. Trzeba posiadać pozwolenie z Hali Dusz. To pozwolenie poświadcza, że rzeczywiście osiągnąłeś szczyt swojej mocy. Oraz że wymagasz pierścienia do dalszego rozwoju. Następnym wymaganiem jest posiadanie wsparcia przynajmniej trzech szlachciców.

Gdy mówił, w ręku mistrza pojawiła się mała płytka ze znakiem. Płytka była czarna, zrobiona z nieznanego materiału, na niej przedstawiono trzy symbole. Jednym był ostry miecz, skierowany w dół, obok był młot, a po drugiej stronie łeb bestii, której Tang San nigdy nie widział.

Mistrz zobaczył ciekawość w oczach Tang Sana i pokazał znak w dłoni.

– Zapamiętaj ten symbol, jest to charakterystyczny znak Duchowej Sali. Jest sześć różnych takich znaków. Rozpoznanie każdego ze znaków jest bardzo proste. Po prostu patrz na symbole. Na najniższych statusem znakach jest tylko miecz. To symbolizuje ducha Naczelnego Konsula świętej sali w Hali Dusz. Wyższego poziomu znaki mają obok miecza jeszcze młot. To symbolizuje ducha Wielkiego Starszego.

Wnioskowanie szło Tang Sanowi całkiem nieźle.

– Nauczycielu, te osoby powinny mieć bardzo wysoką pozycję w Hali Dusz, ale z tego co słyszałem wcześniej, duchy bestii są dużo potężniejsze, niż duchy narzędzi. Oba te duchy należy uznać za narzędzia, prawda?

Mistrz pogłaskał Tang Sana z uśmiechem.

– W przypadku ludzi, którzy twierdzą, że duchy bestii są silniejsze, niż duchy narzędzi, ewidentnie mają zbyt małą wiedzę na temat duchów. Siła ducha opiera się na dwóch rzeczach. Pierwszą jest to, ile mocy jest przelane w chwili przebudzenia. Drugie to siła zdobyta za pomocą metody kultywacji. Może przed 13 poziomem bestie ze względu, że wpływają bezpośrednio na właściciela, są nieco silniejsze. Jednakże na wyższych poziomach nie ma między nimi zbyt wielkich różnic. Siła opiera się na kultywacji osoby.

– Moja przepustka to przepustka trzeciego stopnia. Dzięki niej można wejść w zasadzie do każdego z lasów przynależnych do Cesarstwa Świętego Dou. W przeciwieństwie do poprzednich dwóch znaków, tego nie trzeba oddawać po zakończeniu polowania, ten należy do mnie do końca życia. Na tym znaku widać Smoka Niebieskich Błyskawic, ta bestia jest jednym ze szczytowych istot. Mimo że jego posiadacz nie jest członkiem Hali Dusz, jako przedstawiciel swojego klanu cieszy się niemałym szacunkiem.

Z jakiegoś powodu, gdy mistrz mówił o smoku, w jego oczach pojawił się ciężki do opisania ślad samotności.

– A więc po tych trzech, kolejne znaki mają więcej duchowych symboli? – zapytał Tang San.

Mistrz skinął głową i powiedział.

– Właśnie tak. Sześć rodzajów duchowych symboli oznacza sześciu wielkich mistrzów duchowych, a jednocześnie reprezentuje sześć potężnych klanów. Z tych sześciu, trzy należą do naszego Cesarstwa Niebiańskiego Dou, a trzy pozostałe należą do Cesarstwa Gwiezdnego Luo.


Część 4

Mówiąc, mistrz zabrał Tang Sana do wejścia do lasu.

Kapitan odpowiedzialny za sprawdzanie znaków, zerknął szybko na znak z trzema symbolami i na jego twarzy natychmiast pojawił się szacunek. Natychmiast rozkazał żołnierzom przesunąć się i otworzyć przejście, zapraszając Wielkiego Mistrza i Tang Sana do środka. Nie pytał nawet, dlaczego Tang San jako małe dziecko musi udać się do tego lasu.

Gdy przeszli za płot, wszelkie zamieszanie jakby zniknęło, atmosfera stała się tak nieskazitelna, jak w wyobrażeniach Tang Sana. To pozwalało poczuć się wolnym od wszelkich zmartwień.

Po wejściu do lasu Mistrz nie okazywał zniecierpliwienia czy pośpiechu, spokojnie obserwował ich otoczenie.

Nagle Tang San sobie o czymś przypomniał.

– Nauczycielu, jeśli chodzi o tę szóstkę, o której mówiłeś, która zyskała szacunek i której symbole pojawiają się na plakietkach. Jaki noszą tytuł? Czy to Duchowi Święci, czy też Douluo? Czy Tytułowany Douluo?

Mistrz posłał Tang Sanowi uważne spojrzenie.

– To tytułowany Douluo i to sześciu najpotężniejszych z nich.

– Sześciu najpotężniejszych?

W oczach Tang Sana widać było cień podekscytowania.

Mistrz westchnął.

– Jednakowa ranga, ale inny duchowy pierścień i duch, więc prawdziwa siła jest na zupełnie innym poziomie. Szóstka Tytułowanych Douluo to bez wątpienia najsilniejsi z najsilniejszych. Nawet mimo tego, że są inni mistrzowie, którzy kultywowali ponad rangę 90, wchodząc na poziom Tytułowanego Douluo nie są w stanie zagrozić ich pozycji. Jednak to wszystko jest nadal zbyt daleko od ciebie. Dobrze, przygotujmy się do wejścia do lasu. Od teraz nie możesz oddalać się ode mnie dalej, niż na krok.

– Tak, nauczycielu.

Z początku nieco ospałe podejście Mistrza teraz całkowicie zniknęło. Ułożył obie ręce blisko piersi i szybko rozłączył je z ruchem w dół.

– Wyjdź, Luo San Pao.

Z lekkim puff nić bladofioletowej mocy duchowej oddzieliła się od rąk Mistrza. Tang San poczuł tylko, jak z ciała Mistrza wychodzi fala ruchliwej mocy duchowej. Przed nim już pojawiła się istota.

Bez wątpienia ta istota miała wygląd bardzo przypominający psa, jednak jej kłąb przypominał raczej świnię. Miała 1,5 metra wysokości, a wartość w kłębie powinna być podobna.

Jej ciało pokryte było fioletowym futrem, miała parę opadających uszu i parę dużych głębokich, niebieskich, mrugających oczu, wyraz tych oczu był bardzo delikatny. Gdy tłuste ciało zafalowało raz, tłuste pośladki przesunęły się w tę i z powrotem. Cztery postawne krótkie nogi sprawiały, że ciężko było sobie wyobrazić, jak powolnie się poruszała.

Na szczycie jego głowy widać było coś, co wyglądało, jak sfera. Gdy pojawił się, podbiegł do Mistrza i głową otarł się o jego nogi.

Pod nogami Mistrza pojawiły się dwa świetliste pierścienie, które poruszały się w górę i w dół wokół niego. Oba były żółte, oczywiście były to 100-letnie pierścienie duchowe.

– Mały Sanie, nie chcesz wiedzieć, czym jest mój duch? To mój duch, możesz nazywać do Luo San Pao lub San Pao.

Luo San Pao jakby rozumiejąc słowa Mistrza, spojrzał na Tang Sana swoimi wielkimi oczyma. W jego oczach widać było pewnego rodzaju przywiązanie.

– Mistrzu, to jest twój duch? – zapytał zszokowany Tang San. – Jednak czy bestie nie ujawniają się przyczepione do ciała, co to…

Zanim zastanowił się, jakim stworzeniem był duch mistrza, ten duch z pewnością przekraczał ograniczenia kategorii bestii.

Luo San Pao naturalnie niezadowolony, wydał dwa dźwięki w stronę Tang Sana.

Na twarzy Mistrza pojawiła się gorzka mina.

– Wszystko dlatego, że mój duch to wariant. Pamiętasz, co mówiliśmy o wariantach, San Pao jest właśnie tym. Jednak jego wariantowość skręciła w złym kierunku. Gdy się przebudził, moja moc duchowa była dopiero na połowie rangi. W przeciwnym razie, jak to mogłoby wyglądać tak jak teraz? Nawet jeśli teraz przyłożyłbym się do tego, przeskok przez 13 poziom jest niemożliwy za tego życia. Dlatego mogę badać jedynie duchową teorię.

Jeszcze zanim Tang San usłyszał plotki o Mistrzu, wiedział, że jest upartą osobą. W kwestii duchów Mistrz był tak uparty, jak on sam w kwestii ukrytych broni. Dlatego Tang San nigdy nie żałował uznania go za swojego mistrza. Być może były to talenty uznające się wzajemnie.

– Przepraszam, mistrzu, że wzbudziłem w tobie stare bolesne uczucia.

Mistrz zaśmiał się i pokręcił głową.

– To nic, to stare rany. Chodź, przedstawię cię San Pao. Powodem jego imienia jest to, że wydaje dźwięki brzmiące, jak luoluo. Jego atak może być wyprowadzony jedynie trzy razy, dlatego nosi imię San Pao. – San Pao, otwórz dla nas przejście.

Luoluo.

Tłusty Luo San Pao wyglądał na zadowolonego z siebie, mimo że był gruby, to gdy się poruszał, był też na swój sposób zwinny. Bujał się na boki, węsząc za czymś.

Na ciele mistrza migotała duchowa moc, wraz z Tang Sanem ruszyli za San Pao głębiej w las.

– Węch San Pao jest bardzo czuły, może wykrywać ślady bestii i to, jak są silne. Mimo że jest mały i słaby przez bycie wariantem, zużycie przez niego mocy też jest niewielkie. Dlatego mogę utrzymywać go w stanie uwolnienia przez długi czas. To dla ciebie. Musisz zadać ostatni cios i zabić bestię własnoręcznie.

Mistrz wyciągnął piękny krótki miecz i przekazał go Tang Sanowi.

Cała pochwa miecza była przeźroczyście niebieska, włożono w nią siedem kawałków niebieskiego jadeitu. Rękojeścią miecza był kawałek mlecznobiałego jadeitu. Długość miecza to dwa chi dwa cun. Nawet przez pochwę trzymając go w ręku, czuć było zimne Qi.

Nie odchodząc daleko, Luo San Pao gwałtownie się zatrzymał. Jego oczy utkwione były w jednym kierunku, wydawał też charakterystyczne dźwięki.

Stworzenie przypominające trochę kota, leżało na gałęzi drzewa, gdy spojrzało się w tym samym kierunku, co San Pao. Wpatrywało się w Tang Sana i mistrza.

Mistrz uśmiechnął się chłodno, mówiąc.

– To 10-letni Wielokolorowy Kot. San Pao, nie przeszkadzaj mu, idziemy dalej.

Mistrz nie zapomniał uczyć Tang Sana; w czasie dalszej drogi powiedział.

– Ten Wielokolorowy Kot sprzed chwili należy do typu kotowatych duchowych bestii. Jego ofensywne możliwości są dość duże, ale jeśli go nie zaatakujesz, on także nie spieszy się do atakowania. Jeśli duchowy mistrz ma ducha z rodziny kotowatych, wybranie go na pierwszy pierścień to niezły wybór. Nie powinieneś umniejszać takim istotom. Gdyby miał więcej, niż tysiąc lat, nie mówiąc już o naszej dwójce, nawet gdyby było nas 10 razy więcej, nie moglibyśmy go zabić.


Część 5

Tang San pomyślał o bardzo ważnym pytaniu.

– Mistrzu, jak określić siłę bestii albo jej wiek?

– Określenie siły bestii w istocie nie jest trudne. Spójrz, tam przed nami jest Samotny Bambus, to także rodzaj bestii duchowej. Należy do systemu roślin. Jest dla ciebie przydatny. Mimo że jego siła ofensywna nie jest duża, możliwości obronne są nie najgorsze. To 10-letni Samotny Bambus, bo jego wysokość nie przekracza 10 metrów. Taki o wysokości ponad 10 metrów trzeba uważać za ponad 100-letni. W związku z tym bestie odróżnia się głównie po wielkości i po kolorze mocy duchowej używanej do ataku. Kolor mocy jest odpowiedni do konkretnej siły. Dokładniej mówiąc, 10-letnie bestie używają białej mocy, 100-letnie używają żółtej i tak dalej. Jednak w konfrontacji z nieznaną bestią, nie staraj się przyglądać ich mocy, bo szybko nie wytrzymasz tego. Wtedy będziesz w śmiertelnym niebezpieczeństwie. – odparł Mistrz.

– Mistrzu, będziemy polować na Samotny Bambus?

Samotny Bambus z pewnością przyciągał uwagę tylko dlatego, że wokół niego rosły duże drzewa, a nie więcej bambusów, z łatwością rzucał się w oczy. Jego ciało delikatnie się kołysało, wierzchołek bambusa poruszał się rytmicznie z wiatrem.

– Na razie nie. Jeśli nie będziemy mieć lepszego wyboru i tylko, jeśli będziemy musieli. Wyboru pierścienia duchowego należy dokonać ostrożnie, żadnego pierścienia duchowego nie można wymienić. Duchowi mędrcy awansujący na duchowych mistrzów mogą wchłonąć 100-letnie pierścienie duchowej bestii. Mówiąc jeszcze bardziej precyzyjnie, mogą używać pierścienia ducha duchowej bestii, który ma mniej, niż 423 lata. Uważnie studiowałem wielu mistrzów duchowych przechodzących rozwój i porażkę. 423 lata powinny być granicą tego, co można wytrzymać dla pierwszego duchowego pierścienia. Dlatego mam nadzieję, że twój pierwszy pierścień duchowy będzie, jak najbliżej tego limitu.

Wielki Mistrz, jeśli chodzi o badania nad duchami, zawsze był tak precyzyjny. Tang San czuł, że istnienie tego nauczyciela było czymś w rodzaju szczęścia.

– Podobnie w przypadku 100-letnich pierścieni duchowych; chociaż kolor duchowych pierścieni wyłaniających się ze 100-letniej duchowej bestii i 900-letniej duchowej bestii jest taki sam, różnica pomiędzy wzmocnieniem dodanej cechy jest ogromna. Poszukiwanie pierścienia duchowego możliwie jak najwyżej w ramach wymaganego limitu bezpieczeństwa jest wymagane od każdego wybitnego duchowego mistrza.

Idąc dalej, Mistrz prowadził dla Tang Sana ożywione zajęcia terenowe, opierając się na czułym węchu Luo San Pao, aby jedną po drugiej wyczuwał duchowe bestie ukryte w ciemnych miejscach. Być może dlatego, że w większości te duchowe bestie były w wieku 10 lat, ich chęć ataku nie była silna. Wielki Mistrz przedstawił Tang Sanowi nazwy tych duchowych bestii, ich specyficzne właściwości i metody rozróżniania wieku kultywacji.

Patrząc na kolor nieba, mistrz zadecydował.

– Wygląda na to, że dzisiaj musimy spędzić noc w Lesie Łowów Duchowych. Najpierw będziemy szukać miejsca na obóz.

Po pół dnia poszukiwań, choć pojawiło się kilka duchowych bestii spełniających wymagania, Wielki Mistrz nie miał ochoty się w to angażować i bardzo cierpliwie kontynuował poszukiwania.

Miejsce, które Mistrz wybrał na obóz, było zagłębienie otoczone złożonym terenem i licznymi wysokimi drzewami.

Wielki Mistrz wyjął dużą szklaną butelkę z narzędzia duchowego na swoim nadgarstku, które wyglądało jak pętla i podał ją Tang Sanowi.

– Posyp dookoła, pamiętaj, musisz posypać równomiernie.

– Dobrze.

Tang San wziął butelkę. W butelce znajdował się jakiś narkotyk w proszku, który nieco szczypał w nos, a nos Tang Sana zmarszczył się, gdy to zauważył. Było to podobne do leku z realgaru, którego używał w swoim starym świecie.
 
[T/N: Realgar to minerał z gromady siarczków. Jest rzadkim minerałem.]

Sekta Tang słynęła z ukrytej broni i trucizn, choć był uczniem sekty z zewnętrznego kręgu, w zakresie rozróżniania substancji trujących posiadał znaczne umiejętności. Wcześniej, w trakcie poszukiwań duchowych bestii w Lesie Łowów Duchowych, znalazł kilka trujących roślin, które mógł odróżnić i włożył je do Dwadziestu Czterech Księżycowych Mostów. Nie można było wątpić w wiedzę Mistrza obejmującą duchową stronę, jednak jeśli chodzi o trujące rośliny pozbawione duchowych mocy, nie mógł się równać z Tang Sanem mającym doświadczenie z dwóch żyć. Szczególnie wśród tych trujących roślin było bardzo wiele takich, które wymagały siebie wzajemnie, by być w stanie wydzielać truciznę.

Po rozsypaniu proszku Tang San oddał butelkę Wielkiemu Mistrzowi.

– Czy wiesz, dlaczego pozwoliłem ci posypać to po okręgu?

Wyraz twarzy mistrza był bardzo poważny, w tej chwili był nauczycielem sprawdzającym swojego ucznia.

Skoro potrafił rozróżnić, co to był za proszek, jak Tang San mógł nie znać celu Wielkiego Mistrza i bez wahania odpowiedział.

– Powinien mieć dwojakie działanie, jeden polega na ukrywaniu naszego zapachu, a drugi na odstraszaniu węży, owadów, szczurów, mrówek i tego typu stworzeń.

Wielki Mistrz pokiwał głową z zadowoleniem.

– Dokładnie tak. Nazywa się to proszkiem odstraszającym węże i jest niezbędny podczas przygód. Pamiętaj, że w lasach, szczególnie w lasach, w których żyją duchowe bestie, w miarę możliwości nie wolno używać ognia. Chociaż zdecydowana większość dzikich zwierząt i bestii duchowych boi się światła ognia, istnieje również kilka szczególnie groźnych bestii duchowych, które lubią ogień. Jeśli je spotkasz, dopóki twoja własna kultywacja nie stała się bardzo potężna, z pewnością zginiesz.

Kolor nieba stopniowo ciemniał, wewnątrz lasu z pewnością nie było spokojnie i cicho; słychać było dźwięki ptaków i owadów, a ryki dzikich zwierząt roznosiły się jeden po drugim.

Bez rozpalonego ognia było kompletnie ciemno. Tang San i mistrz zjedli prosty wieczorny posiłek. Zarówno mistrz, jak i uczeń odpoczywali, opierając się o wielkie drzewo.

Mistrz z pewnością był dobrym nauczycielem i poświęcał dużo uwagi Tang Sanowi. Mimo że powinni już odpoczywać, mistrz ponownie wyrywkowo sprawdzał wiedzę Tang Sana na temat duchowych bestii, które poznał za dnia. Wszystko po to, by pogłębić jego zrozumienie.

Pamięć Tang Sana nie była najgorsza. Biorąc pod uwagę, że to był pierwszy raz, gdy miał kontakt z istotami takimi, jak duchowe bestie, nowe odczucie pogłębiło się w nim. W jego odpowiedziach co jakiś czas pojawiały się błędy, ale były jeden po drugim poprawiane przez mistrza.

– Mały Sanie, wiesz, dlaczego powtarzam, że dla duchowego mistrza, młodość to najważniejszy czas?

Głęboki i ochrypły głos mistrza miał w sobie wyczuwalny sentyment.

Tang San pokręcił głową, czekając na dalsze słowa mistrza.

 

← Poprzedni

Następny →